Kapitalne widowisko w drugiej połowie, dramat gospodarzy i gol w ostatnich sekundach, najprawdopodobniej zapewniający Lechowi mistrzostwo kraju. W ostatnim meczu przy Cichej w tym sezonie działo się co niemiara!
Takich emocji i rozstrzygnięć nie przewidywał chyba nikt, a już na pewno nie po pierwszych 45 minutach wtorkowego starcia. Szlagierowe starcie na szczycie tabeli rozgrywek mogło, choć wcale nie musiało wyjaśnić, jaki będzie układ czołowej trójki ligi na zakończenie sezonu. I, jak się okazało, wciąż - na sto procent - nie wiemy nic.
Wszyscy obserwatorzy spotkania mieli święte prawo być rozczarowanymi po tym, co zobaczyli przed przerwą. Zamiast otwartej, radosnej ofensywnej gry, na boisku w najlepsze trwała zawzięta rywalizacja, w której dominowało kopanie się po kostkach. Murawa była miejscem regularnej bitwy, z którego pola co rusz, na noszach, ewakuowani byli kolejni ranni. Dopiero ostatnie fragmenty tej części przyniosły sytuacje mrożące krew w żyłach bramkarzy. Między innymi wtedy, gdy Artur Sobiech, po kapitalnym podaniu od Michała Pulkowskiego, uderzył mocno, płasko i z pierwszej piłki, lecz nie zdołał zmieścić piłki między słupkiem a nogą Krzysztofa Kotorowskiego. Lech odpowiedział kilkoma kontrami i tylko jednym strzałem w światło bramki!
Po zmianie stron chorzowianie postanowili zmienić taktykę bitewną i zamiast brutalnej gry w kości, zastosowali plan wojny błyskawicznej. Podobnie jak w niedawnej potyczce z Legią zadali rywalowi cios w 46 minucie. Wojciech Grzyb popędził prawym skrzydłem, ograł Seweryna Gancarczyka, a z najbliższej odległości Michał Pulkowski wepchnął piłkę do siatki.
Lech starał się przejąć inicjatywę, ale długo napotykał na opór gospodarzy. Tym jednak zaczynało brakować pomysłu na odpieranie ataków „Kolejorza”, choć zawziętości i zaangażowania po ich stronie zdawało się być więcej. Ale poznaniacy pokazali, że to oni są godni mistrzostwa i w ciągu końcowych 20 minut sprowadzili „Niebieskich” na ziemię. Najpierw z centry Grzegorza Wojtkowiaka skwapliwie skorzystał Robert Lewandowski, który zgubił obrońców i udowodnił, że jest posiadaczem snajperskiego nosa. Chorzowianie próbowali ponownie wyjść na prowadzenie, ale brakowało im wykończenia. Najlepsze okazje mieli Sobiech i Łukasz Janoszka, ale albo uderzali zbyt mocno, albo - tak jak w przypadku „Ecika” - kapitalnie interweniował Kotorowski.
Gdy wydawało się, że zespoły podzielą się punktami Arkadiusz Piech walczył bark w bark z Manuelem Arboledą, minął rywala i padł na ziemię. Sędzia nie odgwizdał faulu, piłkę przejął Lewandowski i przyjezdni wyprowadzili kontratak, po którym gola, być może na wagę mistrzowskiej patery, zdobył Siergiej Kriwiec. Na usprawiedliwienie „Lewego” należy dodać, że czekał on z kontynuowaniem akcji do momentu, gdy Piech wstał o własnych siłach. - Będę się upierał, że Robert mógł wybić tę piłkę - komentował trener Waldemar Fornalik. Jednak postanowił nie rozdzierać szat: - Ale przy stanie 1:0 mieliśmy sytuacje i trzeba było je wykorzystać - dodał. Z kolei Jacek Zieliński zobrazował wolę walki swych podopiecznych. - Przed meczem mówiłem, że jak będzie trzeba, to wyrwiemy Ruchowi te trzy punkty z gardła. I tak zrobiliśmy - powiedział szkoleniowiec.
Całą pulę ostatecznie zgarnął Lech i dzięki remisowi w derbach Krakowa został nowym liderem ekstraklasy. Jeśli wygra w ostatniej kolejce z Zagłębiem Lubin, to - niezależnie od wyniku meczu Wisły z Odrą Wodzisław - założy mistrzowską koronę. - Po meczu podeszliśmy do naszych kibiców i ich radość była zadziwiająco duża - relacjonował Tomasz Bandrowski. - My więc też się cieszyliśmy, choć nie do końca wiedzieliśmy z czego. No, a gdy się w końcu dowiedzieliśmy, zapanowała euforia!
Ruchowi pozostaje teraz wygrać z Koroną Kielce, bo remis, lub porażka, może dać trzecie miejsce stołecznej Legii. - Trudno po takim meczu cokolwiek powiedzieć, jesteśmy podłamani - mówił rozgoryczony Grzegorz Baran. - Trudno, teraz trzeba skupić się na ostatniej kolejce i koniecznie wygrać - dodał Łukasz Janoszka.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE!
Ruch Chorzów 1:2 (0:0) Lech Poznań
Bramki: Pulkowski 46' - Lewandowski 69', Kriwiec 90'
Żółte kartki: Baran, Nykiel, Grodzicki, Straka - Kriwiec, Bandrowski, Gancarczyk, Wilk
Składy:
Ruch: Pilarz - Nykiel, Grodzicki, Sadlok, Jakubowski - Grzyb, Baran, Straka, Pulkowski (75' Piech), Janoszka (85' Świerblewski) - Sobiech.
Rezerwowi: Perdijić, Stawarczyk, Zając, Flis, Kieruzel.
Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Gancarczyk - Peszko, Bandrowski (62' Wilk), Injac, Stilić (75' Mikołajczak), Kriwiec - Lewandowski.
Rezerwowi: Bieszczad, Durdević, Kikut, Henriquez.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 12.000 (w tym 1.000 kibiców Lecha)
źródło: Niebiescy.pl