Nie powiodła się chorzowianom wyprawa do Bełchatowa, Mimo wsparcia ponad tysiąca swoich kibiców i fantastycznej bramki Tomasza Brzyskiego z rzutu wolnego, chorzowianie zawiedli, a komplet punktów zgarnął GKS.
Gracze Ruchu, po zanotowaniu imponującej serii czterech kolejnych gier zakończonych zwycięstwem, piastowali w ligowej tabeli pozycję wicelidera i na mecz z GKS jechali w charakterze faworyta. Dobre przedmeczowe nastroje w zespole „Niebieskich” nieco zmącił uraz Artura Sobiecha. Młody snajper, będący najskuteczniejszym graczem chorzowian w trwającym sezonie, nabawił się w meczu reprezentacji młodzieżowych Polska - Finlanda naderwania mięśnia dwugłowego.
Lepiej w mecz zdawali się wejść przyjezdni – robili sporo „wiatru” w przedzie i posiadali przewagę optyczną, lecz nie byli w stanie tego spożytkować. I tak wraz z upływem czasu do głosu stopniowo zaczęli dochodzić gospodarze. Wiele wolnej przestrzeni podarowanej w prezencie przez defensorów Ruchu otrzymali zwłaszcza Maciej Korzym i Mateusz Cetnarski. Pierwszy z wymienionego duetu formą jednak nie błyszczy, a przeciwko Ruchowi spisywał się wręcz fatalnie. - Kiedy w końcówce straciliśmy prowadzenie i przypomniałem sobie jego niewykorzystane „setki”, to ciarki przechodziły mi po plecach - przyznawał już po końcowym gwizdku opiekun bełchatowian Rafał Ulatowski.
Pierwsza połowa toczyła się w tempie ślimaczym i kibice zgromadzeni na stadionie mieli prawo narzekać na nudę. Wybredni mogli być zwłaszcza fani „Niebieskich”, którzy stawili się w sektorze gości w liczbie ponad tysiąca! Gdy na wyznaczonych im krzesełkach zaczęło brakować miejsc, część kibiców siadła na płocie, a jeden z desperatów znalazł sobie miejsce... na dachu.
Drugą odsłonę zdecydowanie lepiej od rywali rozpoczęli piłkarze GKS. Po kilku nieudanych próbach w końcu dopięli celu. Korzym nadal pudłował, nawet w sytuacjach jeden na jeden, więc wyręczył go kolega z linii obrony. W 54 minucie efektownym, a co najważniejsze efektywnym „szczupakiem” popisał się bowiem Jakub Tosik. Przy stracie bramki zawinił Krzysztof Pilarz. Jego błąd w ustawieniu spowodował, że końca dobiegła passa 480 minut bez straconego gola.
Ruch wcale nie rzucił się do huraganowych ataków i wyrównanie spadło jak grom z jasnego nieba. Na niespełna kwadrans przed końcem spotkania, piłkę w okolicach 18 metra ustawił sposobiący się do wykonania rzutu wolnego Tomasz Brzyski. - Chciałem wrzucić piłkę, ale ona akurat tak ułożyła się na mojej stopie, że wpadła w samo okno – relacjonował wykonanie stałego fragmentu „Brzytwa”. Więcej dodać nie trzeba.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się rezultatem remisowym, w szesnastce chorzowian potwornie się zakotłowało. Najpierw Pilarz sparował uderzenie Mateusza Cetnarskiego z najbliższej odległości, ale przy dobitce nieupilnowanego Mariusza Ujka mógł tylko z bezradności rozłożyć ręce. - Chłopaki na pewno dali z siebie wszystko - oceniał z wysokości trybun rozczarowany Sobiech.
Przyznać należy, że Ruch z pewnością nie zasłużył sobie na zwycięstwo, a i podział punktów nieco zakrzywiałby obraz gry w sobotnie popołudnie. Gospodarze wygrali zasłużenie, a „Niebiescy”... – Zagraliśmy jak frajerzy - skwitował bez ogródek Grzegorz Baran.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE!
GKS Bełchatów 2:1 (0:0) Ruch Chorzów
Bramki: Tosik 54', Ujek 88' - Brzyski 78'
Składy:
GKS: Sapela - Tosik, Magdoń, Pietrasiak, Popek - Wróbel (90' Janus), Rachwał, Gol (81' Costly), Małkowski - Cetnarski, Korzym (81' Ujek).
Rezerwowi: Kisiel, Szyndrowski, Gregorek, Cecot.
Ruch: Pilarz - Nykiel, Sadlok, Grodzicki, Brzyski - Grzyb (89' Jakubowski), Baran, Scherfchen (69' Straka), Nowacki, Balaz (56' Janoszka) - Niedzielan.
Rezerwowi: Perdijić, Pulkowski, Stawarczyk, Feruga.
Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa)
Widzów: 3.500, w tym 1.200 kibiców gości (1.000 fanów Ruchu i 200 Widzewa).
źródło: Niebiescy.pl