"Niebiescy" w finale Pucharu Polski! Chorzowianie wyrzucili za burtę rozgrywek Legię Warszawa. - Nasza determinacja wygrała z warszawskimi gwiazdami - mówili po końcowym gwizdku zwycięzcy.
Walcząca o tytuł mistrza kraju Legia zapowiadała, że nie ma najmniejszego zamiaru sobie pofolgować i ostro włączy się także do walki o trofeum "tysiąca drużyn". Ale mknący przez kolejne szczeble tych rozgrywek chorzowianie także postanowili nie dać za wygraną i gdy tydzień temu pod wodzą nowego trenera pokonali przy Łazienkowskiej wyżej notowanego rywala, zapewne uwierzyli, że marzenia o grze w europejskich pucharach mogą się ziścić dużo wcześniej niż to planowano.
Legia jeszcze na dobre nie rozpoczęła spotkania, a Ruch już objął prowadzenie! "Niebiescy" na połowie rywala przejęli piłkę, która trafiła do Pavola Balaza. Ten urwał się obrońcom, minął Jana Muchę i płaskim strzałem wprowadził w euforię trybuny Stadionu Śląskiego, które dawno nie były tak głośne jak w czwartek. - Musiałem to strzelić. Początkowo chciałem lobować Janka, ale zdecydowałem się na rajd - relacjonował strzelec gola na wagę zwycięstwa. Z kolei trener gości, Jan Urban, straconą bramkę określił mianem… "frajerskiej".
Po bramce gospodarze nieco się cofnęli, jednak "Wojskowi" nie byli w stanie z tego skorzystać. Kilka odważnych szarż przeprowadził Miroslav Radović, groźnie z obrębu pola karnego uderzył Roger, lecz na więcej w pierwszych 45 minutach przyjezdnych nie było stać. Tuż przed przerwą obudził się za to Ruch. Michał Pulkowski był bliski pokonania Muchy po podaniu z głębi pola od Marcina Nowackiego. Kilka chwil wcześniej jeszcze lepszą, chciałoby się rzec wyborną okazję zmarnował Grzegorz Domżalski. Filigranowy pomocnik znalazł się sam na sam z golkiperem rywala, ale nie był w stanie skierować futbolówki w odpowiednim kierunku.
Po zmianie stron w środku pola dominowała Legia, a sporo ożywienia w napadzie wprowadził rezerwowy Takesure Chinyama. Napastnik rodem z Zimbabwe kilkakrotnie sprawdził umiejętności Krzysztofa Pilarza, przyprawiając kibiców "Niebieskich" o dreszcze. Ale jednemu z najskuteczniejszych snajperów polskiej ekstraklasy nie udało się zapisać kolejnego gola na konto.
Ruch spokojnie kontrolował przebieg meczu. Bardzo dobre wrażenie sprawiał Łukasz Janoszka, który na murawie pojawił się kwadrans przed końcowym gwizdkiem. "Ecik" kiedy tylko mógł naciskał defensorów przeciwnika i starał się precyzyjnie zagrywać do swoich kolegów. Efektem tego piłka potrafiła przez kilka minut utrzymywać się na połowie warszawiaków. Zagrożenie było z tego wprawdzie niewielkie, ale Ruch zyskał wiele cennego czasu i utrzymał korzystny rezultat do końcowego gwizdka sędziego. Pomógł im w tym także… Piotr Rocki. Zawodnik znany z działań impulsywnych i bezmyślnych zarazem w 90 minucie spotkania osłabił swój zespół z przyczyn zupełnie pozasportowych. Najpierw po gwizdku arbitra wykopał piłkę na aut, a następnie wykonywał w kierunku kibiców z Chorzowa prowokujące gesty. Sędzia Adam Lyczmański nie wahał się, dwukrotnie pokazując legioniście żółte kartki. - Wygraliśmy bardziej podejściem i determinacją niż umiejętnościami - oceniał Waldemar Fornalik. Wtórował mu Balaz. - Legia to bardzo dobra drużyna, mieliśmy w dwumeczu z nimi trochę farta. Ale z gwiazdami ich zespołu wygrała nasza determinacja - powiedział Słowak.
Teraz piłkarzom Ruchu pozostaje skupić się na zdobyciu ogromnie istotnych, ligowych punktów w starciach z Piastem Gliwice oraz Arką Gdynia. Po powrocie z nad morza "Niebieskich" czeka natomiast zaplanowany na 19 maja finał Remes Pucharu Polski z Lechem Poznań. Rozegrany zostanie on na Stadionie Śląskim! - Gramy u siebie. Już dziś chciałbym zaprosić kibiców na ten mecz, żeby nas tłumnie wsparli - apelował Ariel Jakubowski.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:0 (1:0) Legia Warszawa
Bramka: Balaz 2'
Żółte kartki: Pulkowski, Brzyski - Kumbev, Iwański, Rocki
Czerwona kartka: Rocki 89' (Legia, za drugą żółtą)
Składy:
Ruch: Pilarz - Jakubowski, Grodzicki, Adamski, Brzyski - Domżalski (46' Straka), Baran, Pulkowski, Nowacki (90' Kieruzel), Balaz - Jezierski (73' Janoszka).
Rezerwowi: Perdijić, Fabusz, Flis, Babiarz.
Legia: Mucha - Descarga, Kumbev, Rzeźniczak, Komorowski - Giza, Borysiuk (46' Iwański), Radović, Roger (67' Jarzębowski), Ostrowski (46' Chinyama) - Rocki.
Rezerwowi: Skaba, Kiełbowicz, Astiz, Paluchowski.
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
Widzów: 7.500 (w tym około 100 kibiców Legii)
źródło: Niebiescy.pl