Cudu nie było i przepustka do półfinału Pucharu Ekstraklasy - wraz z premią rzędu 100 tys. złotych - pojechała do Wrocławia.
O tym, że gra toczy się o wysoką stawkę, świadczyły składy obydwu zespołów. Śląsk zagrał w jeszcze silniejszym zestawieniu niż w ubiegłą środę. Trener Ruchu także desygnował do gry w polu czołowych graczy, spośród których aż 7 było usposobionych… defensywnie. Jeden z nich - Michał Pulkowski - od pierwszego gwizdka sędziego miał jednak zadanie wspierać wysuniętego Martina Fabusza. Warto zauważyć, że z wysokości trybun mecz obserwowali selekcjoner reprezentacji Polski U-21, Andrzej Zamilski oraz pozostający bez stałej pracy Stefan Majewski (ostatnio doradzał szkoleniowcowi kadry seniorów, Leo Beenhakkerowi).
Wiadomość o rozstrzygnięciu pierwszego ćwierćfinałowego spotkania jako walkower na korzyść wrocławian, spadła na zespół Ruchu nagle i niespodziewanie. „Niebiescy” zaznaczali jednak, że zdołają się zmobilizować i rzucą wszystkie siły na szalę po to, by dystans odrobić.
Podobnie jak w pierwszym meczu, bardzo aktywny na prawej stronie boiska był Marcin Zając. Jeszcze w pierwszym kwadransie gry zawodnik ten miał dwie niezłe okazje do tego, by umieścić piłkę w siatce, lecz nie zdołał trafić w światło bramki. Dłużni tym sytuacjom nie pozostawali piłkarze Ryszarda Tarasiewicza - groźnie uderzali Tomasz Szewczuk i Sebastian Dudek. Na 10 minut przed zakończeniem pierwszej odsłony ten drugi zdecydował się na niesygnalizowany strzał tuż zza obrębu pola karnego. Żaden z chorzowskich obrońców futbolówki nie zablokował, a Matko Perdijić był bezradny i musiał skapitulować. Tym samym opłakane skutki przyniosła taktyka Ruchu. Jeżeli trener Pietrzak wierzył, że w ustawieniu 1-4-5-1 jest w stanie odrobić stratę z Wrocławia, to z całą pewnością w 37 minucie zmienił swój pogląd na ten temat.
Niekorzystny rezultat wiele w grze gospodarzy nie zmienił. Wprawdzie po zmianie stron na placu gry pojawili się m.in. Remigiusz Jezierski i Marcin Nowacki, jednak nie zdołali oni znacząco zaznaczyć swej obecności na murawie. Większość kontr Ruchu kończyła się w okolicach 30 metra - nie było bowiem komu zgrać precyzyjnej piłki do osamotnionego w ofensywie Fabusza.
Śląsk - pozbawiony motywacji do kolejnych ataków na bramkę Matko Perdijicia - rzadko gościł w szesnastce rywala. Mimo tych nielicznych wypadów „Wojskowi” zdołali stworzyć pod koniec spotkania zagrożenie. W 85 minucie sędzia wskazał na jedenasty metr (po faulu na Przemysławie Łudzińskim), jednak winowajca całej sytuacji, czyli chorwacki golkiper, karnego obronił. O mały włos jego parada przyczyniłaby się do remisu - już w doliczonym czasie gry gola efektownymi „nożycami” strzelił Tomasz Brzyski, lecz arbiter Piotr Siedlecki doszukał się w tej akcji spalonego.
Ostatecznie w Pucharze Ekstraklasy wciąż uczestniczy drużyna z Dolnego Śląska. - Nam teraz pozostała nam walka o Puchar Polski, myślę że przy dobrym układzie gier można go wywalczyć. Oczywiście bardzo ważna jest liga i to przede wszystkim na niej się skupimy - powiedział Marcin Nowacki. Do najbliższego spotkania ligowego z Cracovią odniósł się z kolei Grzegorz Baran. - Gramy o życie. Musimy wygrać, bo tabela jest bardzo płaska - stwierdził bez ogródek.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 0:1 (0:1) Śląsk Wrocław
Bramka: Dudek 37'
W 85. minucie spotkania Krzysztof Ulatowski nie wykorzystał rzutu karnego. Matko Perdijić obronił.
Żółte kartki: Baran, Kieruzel, Sadlok, Brzyski - Ulatowski
Składy:
Ruch: Perdijić - Grzyb (46' Adamski), Grodzicki, Kieruzel, Nykiel (46' Nowacki) - Zając (46' Jezierski), Baran, Sadlok, Pulkowski (74' Babiarz), Brzyski - Fabusz (63' Janoszka).
Rezerwowi: Pilarz, Mizgajski.
Śląsk: Kaczmarek - Wołczek, Celeban, Fojut, Pawelec - M. Gancarczyk, Ulatowski, J. Gancarczyk, Klofik (77' Łudziński) - Dudek (59' Górski), Szewczuk (86' Biliński).
Rezerwowi: Banaszyński, Socha, Sobociński, Pokorny.
Sędzia: Piotr Siedlecki (Warszawa)
Widzów: 800
źródło: Niebiescy.pl