Ruch nie wykorzystał rzutu karnego i nie zdołał trafić do pustej bramki, więc... przegrał z Legią. A trzeba przyznać, że niespodzianka była w zasięgu ręki. Gola na wagę zwycięstwa zdobył dla zespołu z Warszawy Takesure Chinyama.
Pierwsze w tym sezonie spotkanie Ruchu na Stadionie Śląskim toczone było w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Murawa, choć dobrej jakości nasiąknięta była deszczem, co znacznie utrudniało grę zawodnikom obydwu drużyn. Nieprzychylna pogoda na pewno utrudniała życie piłkarzom, ale z pewnością nie kibicom. Ci od pierwszego gwizdka sędziego byli bardzo aktywni i rozgrzewali atmosferę swoim dopingiem.
Choć przed meczem Legia wydawała się murowanym faworytem, to długo na boisku nie było tego widać. Ruch grał mądrze, starał się utrzymywać przy piłce i wyprowadzać kontry. Na ogół jednak nie przynosiły one zagrożenia. Ale w końcu nadeszła 20 minuta. Remigiusz Jezierski stanął oko w oko z Janem Muchą i został przez słowackiego bramkarza sfaulowany. Sędzia nie miał wątpliwości - rzut karny. Sensacja (choć na chwilę) mogła stać się faktem, ale Wojciech Grzyb nie zdołał pokonać Muchy. - To był mój pierwszy niewykorzystany karny w meczach o stawkę - żalił się pechowy strzelec. Od tej pory "Niebiescy" grali coraz niedokładniej, a ich akcje były kompletnie nieprzemyślane. Legia próbowała to wykorzystać, ale z marnym skutkiem. Swoich sił próbowali Macieje - Rybus i Iwański. Bliżej szczęścia był ten drugi, ale po jego uderzeniu piłka zaledwie otarła się o zewnętrzną część słupka.
Wraz z nastaniem przerwy na dobre rozhulał się wiatr i... śnieg. Nie zwiastowało to dobrej gry w drugiej partii, bo warunki pogarszały się z minuty na minutę. Wychodzących na kolejne 45 minut meczu piłkarzy przywitała zawierucha. Nie była ona jednak straszna Maciejowi Scherfchenowi, który postanowił rozgrzać golkipera Legii i zdecydował się bezpośrednio uderzać na bramkę z okolic 20 metra. Bramkarz warszawian odbił futbolówkę przed siebie, a Marcin Zając mając przed sobą pustą bramkę nie potrafił z ostrego kąta trafić do siatki, bo Mucha w świetnym stylu obronił jego strzał!
Wkrótce sytuacja ta zemściła się na chorzowianach. Przed meczem obrońcy Ruchu byli uczulani na snajpera o nazwisku Chinyama, ale najwyraźniej przydarzyła im się chwila zapomnienia, którą snajper Legii wykorzystał z zimną krwią. Przyjezdni wkrótce potem mogli rywala "dobić", ale wyborną okazję zmarnował Iwański. - Powiedzieliśmy sobie przed meczem, że jak nie będziemy w stanie nic strzelić, to trzeba chociaż nie stracić. Ale jak wiadomo łatwo powiedzieć, a trudniej wykonać. Wystarczyła jedna wrzutka w pole karne, napastnik potrafił się znaleźć i straciliśmy gola - kwitował Remigiusz Jezierski.
Widać było wyraźnie, że zawodnicy Jana Urbana chcieli pójść za ciosem i wraz z upływem czasu przejmowali inicjatywę na boisku. "Niebieskim" gra kompletnie się już nie układała, można było odnieść wrażenie, że uszło z nich powietrze.
Świetną okazję do zrehabilitowania się miał w samej końcówce potyczki Grzyb, który oszukał warszawskich obrońców, minął Jana Muchę i pokazał Zającowi, jak celnie uderzyć na pustą bramkę. Ale sędzia zasygnalizował pozycję spaloną i rozwiał nadzieje Ruchu na korzystny rezultat. - Legia po tym jak strzeliła gola, zaczęła grać na luzie będąc pewną swoich umiejętności i grała piłką. My musieliśmy gonić wynik i przez to straciliśmy sporo sił. Punkty uciekają i są w tej chwili bardzo nam potrzebne - podsumował Baran.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 0:1 (0:0) Legia Warszawa
Bramka: Chinyama 64'
W 22. minucie Wojciech Grzyb nie wykorzystał rzutu karnego. Jan Mucha obronił.
Żółte kartki: Scherfchen, Sadlok
Składy:
Ruch: Pilarz - Grzyb, Grodzicki, Sadlok, Adamski - Zając, Scherfchen, Baran, Balaz (55' Sobiech) - Ćwielong, Jezierski (76' Fabusz).
Rezerwowi: Mioduszewski, Nykiel, Pulkowski, Mizgajski.
Legia: Mucha - Rzeźniczak, Choto, Astiz, Wawrzyniak - Rocki (46' Radović), Vuković, Iwański, Rybus - Grzelak (46' Roger), Chinyama (87' Arruabarrena).
Rezerwowi: Machnowskyj, Kiełbowicz, Kumbev, Ekwueme.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 12.000 (w tym około 800 kibiców Legii)
źródło: Niebiescy.pl