To co wydarzyło się w poprzedni weekend, wprawiło wszystkich kibiców Ruchu w osłupienie! Na dobę przed meczem naszą drużynę zaatakował tajemniczy wirus, który wyłączył z gry połowę pierwszej jedenastki, a dopadł łącznie około piętnastu zawodników. Klub starał się o przełożenie meczu, jednak nic z tego nie wyszło i w niedzielę przyszło nam wybrać się do Mielca.
Zbiórkę zaplanowano na godzinę 7:00 na Cichej. Już od ponad tygodnia trwały rozmowy z kibicami mieleckiego klubu o udostępnienie nam puli biletów, gdyż na to spotkanie obowiązywał nas absurdalny zakaz wyjazdowy, za jesienne spotkanie w Gliwicach. Ostatecznie udało się ogarnąć wejściówki i około godz. 8 w liczbie siedmiu autokarów wyruszyliśmy do Mielca.
Droga minęła spokojnie, a tematem numer jeden był skład, w jakim piłkarze Ruchu wybiegną na boisko, tym bardziej że w mediach społecznościowych pojawiały się różne jego wersje. Pod stadionem meldujemy się na ok. 45 przed pierwszym gwizdkiem i sprawnie wchodzimy na obiekt. Dodatkowo co chwilę z innych części trybun dołączają do nas osoby, które do Mielca wybrały się na własną rękę. Około 10. minuty spotkania wywieszamy flagę "Special guest" i ruszamy z dopingiem dla naszej drużyny. Mimo niekorzystnego rezultatu, zgodnie z hasłem "nie jeździmy dla wyników", przez cały mecz drużyna może liczyć na nasze solidne wsparcie. Szczególnie w drugiej połowie pokazujemy naszą moc, co potwierdzają osoby oglądające mecz w TV.
Nie zabrakło również akcentów derbowych, z których prawdziwym hitem było "J... Górnik jak za dawnych lat"! Dobrze też wyszło dawno nieśpiewane "Tutaj wiara wielka jest, która dopinguje cię", a już bardzo konkretnie "Ruch" dwa na jeden z bębnem. Szczególnie ostatnie pół godziny to prawdziwy pokaz naszych możliwości i tak to powinno wyglądać zawsze!
Tuż przed końcowym gwizdkiem dziękujemy gospodarzom za możliwość obejrzenia tego spotkania głośnym "Stal, Stal dziękujemy" oraz tradycyjnie "Piłka nożna dla kibiców", za co dostajemy oklaski od mieleckiej publiczności. My z kolei porcją braw i wsparcia nagradzamy naszych piłkarzy, którzy mimo kłopotów podjęli rękawicę i przy odrobinie szczęścia mogli z Mielca przywieźć punkt. Oczywiście przypominamy naszym piłkarzom, że w sobotę najważniejsze spotkanie sezonu i liczy się tylko zwycięstwo!
Jeśli chodzi o gospodarzy, to wywiesili 4 flagi i 2 transparenty: pierwszy ze wsparciem dla Laury, dla której podczas meczu odbyła się zbiórka na leczenie, drugi z poparciem dla rolników oraz hasłem: "DUMNY ROLNIKU, POLACY SĄ Z WAMI, ZRÓBMY PORZĄDEK Z TYMI K***AMI". Przez cały mecz dopingowali, czasami dołączała się również reszta stadionu, lecz w tym aspekcie to my wiedliśmy prym w niedzielne popołudnie.
Od razu po meczu opuszczamy stadion i po około pół godziny wyruszamy w drogę powrotną na Śląsk. Podsumowując mecz z trybun oglądało prawie 6 tys. widzów, w tym około
550 fanatyków Ruchu. Po śmierci Pana Wiktora z Piekor, drugi wyjazd z rzędu najstarszym uczestnikiem jest 73-letni Pan Jan z Chorzowa, któremu należą się wyrazy uznania. Teraz w naszych głowach już tylko jedna myśl "Wielkie Derby - myśla o tym durś, myśla o tym bez przerwy...".
źródło: Niebiescy.pl