- Już teraz czuję podekscytowanie. Doświadczyłem czegoś podobnego praktycznie tylko w Lidze Mistrzów. W Czechach nie ma takich stadionów, takich kibiców. Myślę, że będzie świetnie - i życzę sobie, byśmy po meczu wspólnie bawili się z kibicami i cieszyli z punktów - mówi
Adam Vlkanova, który został wypożyczony do Ruchu z Viktorii Pilzno. Prezentujemy fragmenty wywiadu, jaki ukazał się na stronie oficjalnej.
Twoja przeprowadzka do Ruchu odbiła się dość szerokim echem. Dlaczego jako niedawny reprezentant Czech, piłkarz strzelający gole w europejskich pucharach, zdecydował się na wypożyczenie z Viktorii Pilzno do Chorzowa?
Adam Vlkanova: - Bardzo ważne w tym kroku było pierwsze spotkanie, jakie odbyłem w klubie. Spodobał mi się sposób, w jaki chce grać zespół. Lubię taką filozofię. Miałem więcej ofert, również z polskich klubów, będących wyżej w tabeli. Czułem jednak, jak bardzo zdecydowany jest Ruch, a mnie mocno zależało, by nie zwlekać i od razu zacząć z nowym zespołem przygotowania do rundy.
Ujęło nas, że w Hradcu Kralove wsiadłeś w pociąg do Ołomuńca, skąd wraz z menedżerem przyjechaliście do nas na rekonesans.
- Chciałem zobaczyć klub, stadion, porozmawiać z trenerem, co też zaważyło na tym, że dołączyłem do Ruchu. A ten pociąg? Nic wielkiego, po prostu to bardziej komfortowe niż spędzić kolejne trzy godziny w aucie.
Zobaczyłeś Stadion Śląski i...
- "Bardzo, bardzo fajnie" - tak pomyślałem. Ale od razu przyszło mi do głowy, że będzie wyglądał jeszcze lepiej, gdy wspierać nas tu będzie wielu kibiców. Mam nadzieję, że wspólnie zrobimy wszystko, by zadbać o uśmiech na ich twarzach. Oglądałem w internecie fragmenty meczów Ruchu, widziałem tę atmosferę. A samo boisko? Nie ma tu co dużo mówić. Skoro jest nowy sztab, to wszystko jest nowe, inna jest filozofia. To, co było wcześniej, nie ma teraz aż takiego znaczenia.
Kogo podpytywałeś o Polskę, Ruch, naszą ligę?
- Zacznę od końca. Naprawdę sporo osób pytało mnie, czemu poszedłem do Ruchu, który jest daleko w tabeli. Niemal każdy mówi:
- Skoro miałeś inne oferty, to czemu tam? Przecież wy na 100 procent spadniecie!
To mnie nakręca. Duże wyzwanie. Jeśli to zrobimy, zostaniemy w Ekstraklasie, to będzie wielki moment. Ja w to wierzę. Gdybym nie wierzył, nie byłoby mnie tu. I będę wierzył, dopóki tego nie dokonamy. A z kim rozmawiałem... Mam przyjaciół, którzy grają czy grali w Polsce. Peter Schwarz opowiadał mi o lidze, o ludziach. Znamy się z 10 lat, graliśmy razem w Hradcu Kralove, tak jak z Tomkiem Petraszkiem. Czuli się tu szczęśliwi. Przychodzili do Rakowa, gdy był w niższej lidze. Potem klub zdobył puchar, rok temu wygrał ligę. Pogadałem też z tymi, którym w Polsce nie do końca wyszło. Janek Kliment spadł, Janek Sykora nie grał zbyt dużo w Lechu. Dla nich okazało się to wszystko ciężkie. Wszyscy powtarzają, że kibice tu są bardziej fanatyczni, bardziej dumni niż w Czechach. Gdy grasz dobrze, a drużyna osiąga odpowiednie wyniki, wasza liga jest dla piłkarza świetnym miejscem. Stadiony są większe, frekwencja- wyższa, pod tym względem nie ma o czym gadać.
(...)
W poprzednim sezonie grałeś w Lidze Mistrzów. Często pytają cię o bramkę z Bayernem?
- Mnóstwo, ale to zawsze miłe. Fajne wspomnienie. Jako dzieciak marzyłem o grze w kadrze i Lidze Mistrzów. Te dwie rzeczy spełniłem. To dla mnie coś niesamowitego. Jestem szczęśliwy, że spełniłem te marzenia, dokonałem tego, ale na tym nie koniec. Te wspomnienia tylko mnie napędzają.
(...)
W 2022 roku zanotowałeś swoje pierwsze trzy występy w reprezentacji Czech.
- Miałem 28 lat, widać więc, że debiut przyszedł raczej później niż wcześniej. To był świetny dzień. Graliśmy z Portugalią, na Estádio José Alvalade, czyli stadionie Sportingu Lizbona. Naprzeciw nas był Ronaldo, dla mnie jeden z najlepszych piłkarzy w historii. Miałem nawet okazję na gola, nie trafiłem w bramkę. Prowadzilibyśmy 1:0... Tego żałuję jako coś, czego nie dokonałem. Potem, w meczu ze Szwajcarią, obiłem poprzeczkę. Jak widać gdzieś to w głowie jest, pamięta się o tych momentach. Cóż, piłka.
Debiutując w reprezentacji jako 28-latek docenia się to bardziej niż mając 20 lat i myśli, że świat stoi wielkim otworem.
- Dla mnie to było coś szczególnego, że mogę tam być, grać tam. Nie ma nic więcej niż narodowa reprezentacja. Prawdę mówiąc był już okres, gdy nie miałem prawa wierzyć, że w niej zagram. Być w Hradcu i trafić do reprezentacji to coś absolutnie szalonego; do drużyny, w której grają piłkarze z top3 czeskiej ligi albo silnych zagranicznych lig. A ja byłem za pierwszym razem powołany właśnie jako zawodnik Hradca. Mieliśmy wtedy fajny sezon, zajęliśmy 6. miejsce, wykręcałem dobre statystyki. Wkrótce byłem już w Pilźnie. Potoczyło się to tak, że teraz, po 1,5 sezonu, chciałem grać więcej, być ważną postacią na boisku. To powód, czemu chciałem znaleźć sobie nową drużynę, spróbować czegoś nowego, innej ligi. Chciałem wyjechać, nie zostawać w Czechach. Zrobiłem to i jestem tutaj.
(...)
W Hradcu Kralove byłeś liderem i kapitanem zespołu. Czujesz się gotowy, by szybko stać się ważną częścią Ruchu, brać za drużynę odpowiedzialność?
- Każda drużyna ma swoich liderów. Czasem musisz trochę poczekać, by zbudować swoją pozycję. To normalne w piłce. Myślę, że nie jestem milczkiem. Jeśli zauważę coś, co może nam pomóc, to oczywiście powiem to bez zastanowienia.
Grałeś w mocnym klubie, w reprezentacji, jeszcze w tym sezonie trafiałeś do siatki w Lidze Konferencji. Kibice w Chorzowie liczą, że od razu staniesz się silnym punktem Niebieskich.
- Mam nadzieję, że takim będę. Zobaczymy, co się wydarzy, jaką pozycję będę miał. Przyszedłem do Ruchu i chcę pomóc zespołowi utrzymać się w Ekstraklasie. Zrobię wszystko, co mogę, by tak się stało. Ale to raczej normalne, że ciężko, by po przyjściu do nowego klubu i pojedynczym meczu wszystko było pięknie. Musisz poznać innych zawodników, zobaczyć, jak grają, co chcą grać. Czy napastnik chce piłkę do nogi, czy woli za plecy i tak dalej... Dlatego powtórzę: dobrze, że zacząłem przygotowania do zimy już z Ruchem, byłem w Chorzowie od początku, mam czas poznać każdego piłkarza i to, jak chcemy grać.
(...)
Jak przebiega zgrupowanie w Turcji?
- Tak, jak chcieliśmy. Już zrobiliśmy naprawdę dużo w kierunku tego, jak zamierzamy grać. Trener uczy nas tego, jak mamy się zachowywać, jakich pozycji szukać. Musimy krok po kroku do tego zmierzać. Osobiście mogę powiedzieć, że widzę duży progres po tych dwóch tygodniach przygotowań. Naprawdę bardzo duży! Jestem przekonany, że kolejne dni w Belek jeszcze nam pomogą. Trenujemy, rozmawiamy, analizujemy. Na wideo obejrzeliśmy pierwszy rozegrany tu mecz kontrolny i już widzieliśmy wiele takich elementów, które mają być obecne w naszej grze - ale też rzeczy, które możemy czy wręcz musimy robić lepiej. Dla zespołu to coś nowego, więc normalne, że potrzebujemy treningu, wielu powtórzeń, by dojść do takiego poziomu wykonania, o jaki nam chodzi.
źródło: Ruch Chorzów