Niebiescy po awansie do pierwszej ligi nadal w bardzo dużym stopniu opierać się będą na osobach "z tej ziemi", utożsamiających się z klubem czy regionem.
To był duży kontrast. W sobotnim sparingu z Podbeskidziem (0:1), którym Ruch kończył zgrupowanie w Kamieniu, z obozu rywali można było wyraźnie usłyszeć słowa inne niż tylko polskie, bo aż roiło się w bielskich szeregach od zagranicznych zawodników. Niebiescy pod tym względem są niezwykle hermetyczni. Drużyna została zbudowana w ten sposób, że w szatni śmiało może obowiązywać język nie tyle polski, co nawet śląski!
Aż 15 z 23 zawodników znajdujących się dziś w kadrze Ruchu - licząc też Mateusza Winciersza, który zostanie wypożyczony z Piasta Gliwice, wracając do klubu z rodzinnego miasta - urodziło się w województwie śląskim. Prócz Winciersza, chorzowianinem jest także Antoni Franke, młodziutki (r. 2006) środkowy obrońca imponujący warunkami fizycznymi, z przedłużonej ulicy Wolności. Z Bytomia pochodzą Jakub Bielecki oraz nestorzy Tomasz Foszmańczyk i Łukasz Janoszka.
Z Rudy Śląskiej - juniorzy Kacper Bąk i Maksymilian Roguła. Ze Świętochłowic - Tomasz Nowak, z Mikołowa - Patryk Sikora, z Knurowa - Jakub Piątek, z Raciborza - Łukasz Moneta, z Katowic - Tomasz Wójtowicz i Bartłomiej Barański, z Dankowic - Maciej Sadlok, z podczęstochowskich Krzepic - Artur Pląskowski, a z Radlina - Daniel Szczepan. Najlepszy snajper Niebieskich przyzwyczaił już, że celebruje gole, biegnąć w te okolice "młyna", gdzie wisi flaga fanatyków z jego miejscowości.
Spora część z tych zawodników nie tylko ma śląski (albo "wojewódzkośląski") rodowód, lecz także po prostu utożsamia się z Ruchem. Ale nie może być inaczej, skoro jeszcze w wieku juniora grali tu (albo dziś grają) Nowak, Bielecki, Franke, Sadlok, Bąk, Foszmańczyk, Janoszka, Roguła, Sikora, Winciersz, Barański i Wójtowicz. Pląskowski co prawda przy Cichej wylądował dopiero tego lata, lecz jako gimnazjalista chodził w Chorzowie do szkoły. Piątek też był tu uczniem, mieszkał nawet w internacie w Chorzowie Starym, grał dla Stadionu Śląskiego. Monecie zaś jako dzieciakowi bliżej było na ekstraklasową Odrę Wodzisław, na której mecze zabierał go tata, lecz podczas pierwszego pobytu w Ruchu (lata 2016-17) szybko "zaraził" się niebieskim kolorem i jego powrót na stare śmieci wisiał w powietrzu od dawna. Śledził to, co dzieje się przy Cichej, zapisał się do stowarzyszenia kibiców "Wielki Ruch", opłaca składki członkowskie.
Gdyby Ruch miał w kadrze jeszcze jednego obrońcę z województwa, byłby w stanie wystawić normalną, silną jedenastkę złożoną ze śląskich piłkarzy. Chociaż… Do tej śląskiej grupy de facto należałoby też zaliczyć stopera Konrada Kasolika. Pochodzi z Kęt. Fakt, to województwo małopolskie, ale tam kibicuje się przecież Ruchowi; zresztą "Kasol" miał swój udział w tym, że przed rokiem Niebiescy uświetnili obchody jubileuszu 100-lecia istnienia Hejnału, rozgrywając tam latem sparing. Przypadek środkowego obrońcy jest niecodzienny - trafił do chorzowskiego klubu przed startem pierwszego sezonu w III lidze, gdy wydawało się, że może nawet nie przystąpić do rozgrywek, a teraz zagra z nim na zapleczu ekstraklasy - wielce prawdopodobne, iż ze statusem podstawowego zawodnika w trójce środkowych obrońców.
Prócz Kasolika, osoby spoza Śląska to Jakub Osobiński (świętokrzyskie), Kacper Michalski (lubuskie), Filip Nawrocki (wielkopolskie), Przemysław Szur (pomorskie), Remigiusz Szywacz (małopolskie) i Tomasz Swędrowski (łódzkie). Ten ostatni, ściągnięty latem z Motoru Lublin, to jedyny w kadrze pomocnik-nieślązak. Ale druga linia wcale nie jest najbardziej regionalną formacją Ruchu, skoro z województwa pochodzą wszyscy trzej napastnicy: Szczepan, Pląskowski i Barański, 16-latek - choć sprowadzony z Lecha Poznań - jest katowiczaninem. A co do Swędrowskiego… Wymowne słowa powiedział po podpisaniu kontraktu z Niebieskimi:
- "Tak jak cała Zduńska Wola, z której pochodzę, kibicuję Widzewowi. Teraz trafiam do zaprzyjaźnionego klubu, a to dodatkowy powód do zadowolenia".
źródło: Sport