Dlaczego piłkarze i trenerzy Ruchu nie zostali wpuszczeni na parking klubowy przy ulicy Cichej? Jak głosi miejska plotka, cała sprawa może być powiązana z odegraniem się za niedawną manifestację kibiców w sprawie nowego stadionu - pisze "Dziennik Zachodni".
Cała sprawa jest co najmniej dziwna. Piłkarze i trenerzy nie mogą wjechać na często przez nich używany parking. Nie wiedzą o tym, że nie mogą tego zrobić. Nikt ich nie powiadomił? Sprawa dzieje się praktycznie z dnia na dzień. Według komunikatu MORiS-u, już wcześniej uzgadniano z Ruchem kwestię parkowania na spotkaniu 28 czerwca. Zakaz wyegzekwowano dopiero 5 lipca.
"Dziennik Zachodni" o stanowisko zapytał dyrektorkę MORiS-u Alinę Zawadę. Odesłała ona do wspomnianego komunikatu zamieszczonego na stronie ośrodka. MORiS zapewnia, że chodzi tylko o parking wewnętrzny. Celem uzgodnień z 28 czerwca z Ruchem miała być "minimalizacja ruchu samochodowego, jak również ograniczenie przemieszczania się osób nieuprawnionych" oraz dbanie o bezpieczeństwo. O ile same ograniczenia są zrozumiałe, to pytania rodzi blokada parkingowa dla tych, którzy są jądrem Niebieskich, czyli piłkarzy.
Cała sprawa wywołała na tyle duże oburzenie, że doszło do konsultacji z prezesem klubu Sewerynem Siemianowskim. O całej sprawie było głośno w mediach społecznościowych.
- Po ponownych konsultacjach pomiędzy Dyrekcją MORiS Chorzów a Prezesem Klubu Ruch Chorzów S.A. od dnia 6 lipca lista samochodów uprawnionych do wjazdu w strefę parkingu wewnętrznego zostanie zmodyfikowana - informuje ośrodek.
Rzecznik Ruchu Chorzów Tomasz Ferens przyznaje, że tak jak pisał MORiS sprawa została już wyjaśniona. - Dobrze, że refleksja przyszła tak szybko i znów możemy skupiać się tylko na przygotowaniach do nowego sezonu. Liczymy na dalszą dobrą współpracę - mówi Ferens.
źródło: Dziennik Zachodni
fot. Marek Godziński