Przy Cichej nadal trwają prace nad wzmocnieniami. Lada chwila powinno zostać sfinalizowane wypożyczenie Mateusza Winciersza z Piasta Gliwice, wychowanka Ruchu, który trenuje z drużyną niemal od początku okresu przygotowawczego i wystąpił we wszystkich sparingach. Trwają też poszukiwania młodzieżowca, mówi się o szansie na powrót Tomasza Neugebauera, sprzedanego zimą do Lechii Gdańsk.
- Myślę, że w 90-95 procentach nasza kadra jest już zamknięta. Coś z pewnością jeszcze może się wydarzyć, ale już z tej gliny można ulepić coś na tyle fajnego, by godnie grać w pierwszej lidze. Potrzebujemy jeszcze lepszego zgrania, ale konkurencja w zespole się wyostrzyła, co tylko będzie pracować na nasze dobro. Transfuzja zawodników w większości się dokonała, teraz trzeba nam odrobinę czasu. Tak jak mówi trener Skrobacz, celujemy jeszcze w młodzieżowców. Nie wiemy, kto do nas dołączy. Wiele kwestii musi się powyjaśniać, dlatego nie ma co rozdmuchiwać tematu - zaznacza Siemianowski.
Nie ma też co ukrywać, że Ruchowi byłoby łatwiej, gdyby - mówiąc wprost i niezbyt ładnie - pozbył się zawodników z dość licznej listy transferowej, których Jarosław Skrobacz nie widzi w zespole, a obciążających budżet. - Staramy się pracować nad tym, by odblokować te środki, ale nie jest to takie proste. Cały czas pilnujemy naszego budżetowego "X". Na razie go nie przekraczamy. Nie można wariować, trzeba wzmacniać zespół umiejętnie, z głową. I nigdy ponad "X"! - podkreśla szef klubu z Cichej, który w stopniu tak dużym jak chyba żaden inny I-ligowiec opiera się albo na zawodnikach przez wiele lat grających w Ruchu, albo graczach z regionu, albo będących na wznoszącej, wyróżniających się w II lidze, dla których kontrakt w Chorzowie jest szansą.
- Prawie każdy ma wbite nasze DNA. Ci, którzy do nas przychodzą, mają być czegoś bardzo głodni i też je od razu załapują. Dobieramy nieprzypadkowych zawodników z przekonaniem, że zespół jest dobrze budowany - przekonuje Seweryn Siemianowski.
źródło: Sport