- Wszystkich gorąco zapraszam na spotkanie z Motorem. Mam nadzieję, że podobnie, jak to miało miejsce w Lublinie, frekwencja dopisze i na Cichej zasiądzie komplet widzów, którzy obejrzą dobre spotkanie. Na widowni na pewno będzie gorąco i wierzę, że ta atmosfera przełoży się na widowiskową grę naszej drużyny. Liczę, że podobnie jak w przypadku pierwszego meczu z Motorem będzie to dla nas taki punkt zwrotny i po ostatnim, niezbyt udanym występie, znowu wrócimy na zwycięską ścieżkę - mówi Prezes Ruchu
Seweryn Siemianowski, który udzielił wywiadu "Dziennikowi Zachodniemu". Prezentujemy fragment rozmowy rozmowy.
Skoro już o zwycięskiej ścieżce mowa to Ruch jest ewenementem, chyba nie tylko w II lidze, bo premie za wygrane płaci piłkarzom zaraz po spotkaniu...
Seweryn Siemianowski: - Pieniądze same nie grają. Mamy ambitną drużynę i sztab, ale też wychodzimy z założenia, że za dobrze wykonaną pracę należy się nagroda. Jak wiadomo z płatnościami w Ruchu różnie w przeszłości bywało. My nie składamy deklaracji bez pokrycia. Wywiązujemy się z tego, na co umówiliśmy się z drużyną. Nie są to jakieś wielkie kwoty, wszystko skrojone jest do naszych możliwości. Premie przysługują jedynie za zwycięstwa i wypłacamy je zaraz po wygranym spotkaniu. Jak widać po miejscu Ruchu w tabeli ten system się sprawdza i jest motywujący. Każdy człowiek zupełnie inaczej reaguje, gdy dostaje nagrodę od razu, niż gdy musi czekać na premię kilka lat i jeszcze walczyć o nią w sądzie. Do tego regularnie wypłacamy wynagrodzenia, czasem nawet przed terminem, dlatego zawodnicy mogą się skupić wyłącznie na treningu i grze.
Czy Ruch sportowo i organizacyjnie stać w tym sezonie na kolejny awans?
- Sportowo myślę, że nas stać na wywalczenie promocji do I ligi. Organizacyjnie również jesteśmy gotowi na awans, co udowodniliśmy przez te 2 lata działania. Wiadomo jednak, że najważniejszy jest aspekt finansowy, a tutaj wciąż toczymy ciężką walkę o każda złotówkę. W I lidze koszty wzrosną, a mimo usilnych starań w kolejce jeszcze nie stoją potężni sponsorzy. Myślę jednak, że jeśli miasto będzie nadal wspierało klub, tak jak robi to od lat, kibice nadal będą nam ufać i wspierać na takim poziomie jak teraz, akcjonariusze i partnerzy dołożą swoje, to będziemy w stanie sprostać pierwszoligowym wymogom. Oprócz pieniędzy z zewnątrz szukamy również oszczędności w klubie, co będzie się wiązać z podejmowaniem trudnych, często bolesnych decyzji, ale jest to niestety nieuniknione.
Pojawiły się plotki o tym, że miasto może już nie wspierać Ruchu, a kibice wywiesili przed Urzędem Miejskim transparent przypominający o obietnicach składanych przez prezydenta Kotalę. Czy w przyszłym roku możecie liczyć na środki z budżetu?
- Jestem właśnie po spotkaniu z Andrzejem Kotalą. Prezydent Chorzowa zapewnił mnie, że dalej gramy razem i miasto nadal chce wspierać klub. Wiadomo, że w obecnej sytuacji nie jest to łatwe, bo samorządy mają teraz swoje problemy. Wszyscy wiemy, że miasto już nieraz w przeszłości pomagało w najtrudniejszych dla klubu czasach. Jestem przekonany, że teraz też stanie na wysokości zadania, a szczegóły poznamy na grudniowej sesji budżetowej. Mówiąc obrazowo – wygląda na to, że nad Ruchem nie ma już w tej chwili tak czarnych chmur, jak można było przypuszczać, ale też niebo nad naszym klubem nie jest jeszcze całkiem niebieskie.
Dwa lata odbudowy klubu, w którą zaangażowało się wiele osób nie pójdzie więc na marne i dalej będziecie mogli dźwigać 14-krotnego mistrza Polski z najgłębszego kryzysu w jego historii.
- Powiem szczerze, że przed dwoma laty wydawało się, że nasz klub jest nie do uratowania, a jednak wspólnym wysiłkiem udało nam się nie tylko utrzymać go na powierzchni, ale nawet ruszyć małymi kroczkami do przodu. Pomagają nam kibice, pomaga nam miasto. W mniejszym stopniu, ale również starają się pomagać pozostali udziałowcy. Cieszy mnie bardzo, że to grono osób wspierających Ruch jest coraz większe, bo dołączają do niego kolejni partnerzy, kolejne fankluby, także te zagraniczne. Ludzie pomagają w różny sposób, bo widzą, że wszystko zaczyna iść w dobrą stronę. To poruszenie społeczne wokół klubu, które udało nam się wywołać w Chorzowie, jest w mojej opinii imponujące i realnie przekłada się na wsparcie Ruchu. Podam przykład – dziś, jako beniaminek II ligi, plasujemy się na czwartym miejscu w Polsce pod względem sprzedaży gadżetów i pamiątek. To odzwierciedla poziom zaangażowania i oddania naszych fanów. Także na zewnątrz jesteśmy teraz bardzo dobrze odbierani, widzimy to chociażby w wyjazdowych kulisach, gdzie pozytywnie wypowiadają się o nas przedstawiciele i kibice naszych rywali. Jako klub nie ograniczamy się jedynie do kwestii sportowych, prowadzimy liczne akcje charytatywne i prospołeczne, ostatnio np. „Chorzowskie Psy”, która zakończyła się wsparciem schroniska kwotą 14 tys. zł i adopcją aż 11 piesków. Działamy na wielu frontach. Moją rolą jako prezesa klubu jest zjednoczyć wszystkich wokół Niebieskich i stawiać kolejne cele. Do pełnej stabilizacji jest jeszcze daleko, lecz na pewno codziennie robimy krok w tym kierunku, a wszystkim, którzy w to dzieło odbudowy Ruchu się włączyli, należy się wielki szacunek.
źródło: Dziennik Zachodni