- Ani nie jesteśmy tak słabi, jak w przegranym meczu w Pruszkowie, ani tak mocni jak pokazuje to pozycja w tabeli - mówi Tomasz Foszmańczyk na łamach katowickiego "Sportu".
Chorzowianie szybko wrócili na dobre tory. Po pierwszych w sezonie porażkach - z Wisłą Puławy (2:4) i Zniczem Pruszków (0:2) - szybko ucięli dyskusje o kryzysie, pokonując (1:0) Olimpię Elbląg. - Wiedzieliśmy, że ostatnie porażki to raczej wypadki przy pracy - mówi kapitan zespołu Ruchu. - Wiadomo, że chcielibyśmy wygrywać wszystko i najlepiej tak pięknie jak z Bełchatowem, ale w tej lidze wszyscy tracą punkty - nawet w Ostródzie. Cieszymy się, że prócz tych przegranych spotkań zwyciężamy praktycznie wszystko. Ani nie jesteśmy tak słabi, jak w przegranym spotkaniu w Pruszkowie, ani tak mocni jak pokazuje to pozycja w tabeli. Nie będziemy się dołować jednym występem. Dużo w szatni rozmawialiśmy o tym, że słabe mecze nie mogą nam się przytrafiać i będziemy dążyć do tego, by się już nie powtórzyły - dodaje pomocnik Niebieskich.
Chorzowianie po dwóch porażkach zmienili ustawienie. Pierwszy raz pod wodzą Jarosława Skrobacza zagrali na czwórkę, a nie trójkę obrońców. - Chyba każdy w Polsce wychowywał się w tym systemie. Trudniej jest przejść z czwórki na trójkę niż odwrotnie. Myślę, że w ustawieniu z czwórką nieźle nam się grało. Choć Olimpia się cofnęła, to mieliśmy na nią pomysł i twierdzę, że był realizowany przyzwoicie. Gdybyśmy byli skuteczniejsi, to jeszcze w pierwszej połowie otwarlibyśmy wynik. Chwała, że udało się wygrać przynajmniej 1:0. Najważniejsze tego dnia były 3 punkty - przyznaje "Fosa".
Do lidera - Stali Rzeszów - ekipa z Cichej traci 7 punktów. Z drugiej strony, jej przewaga nad zamykającą podium Chojniczanką wynosi 6 "oczek". - Chciałbym, byśmy tak przezimowali, skoro zmierzamy ku końcowi rundy, ale spokojnie. Za nami są niezłe drużyny, które też będą tracić punkty - jak my ostatnio. Patrzmy na siebie. Daj Boże, by zdrowie dopisywało, bo jeśli tak, to będziemy punktować - mówi Foszmańczyk.
źródło: Sport