- To był tydzień poświęcony na bardzo wiele rozmów. Porażka zwróciła nam uwagę, więc analizy były wydłużone i energetyczne. Przed nami 15. kolejka i spotkanie z Olimpią Elbląg. Przed sezonem chyba nikt nie spodziewał się, że to będzie mecz między drugim a trzecim zespołem. Cieszymy się, że mamy przed sobą spotkanie o wysokie miejsce w tabeli - mówi trener Ruchu Chorzów Jarosław Skrobacz.
Drużyna Niebieskich wciąż jest wiceliderem drugiej ligi, lecz dwie porażki z rzędu dały chorzowianom wiele do myślenia. - Wszyscy podzielamy opinię, że mecz ze Zniczem był przez nas źle rozegrany. To miało być spotkanie, które pozwoli nam szybko wrócić do równowagi po porażce z Puławami. Stało się inaczej, niestety poszliśmy w złym kierunku, nie realizowaliśmy założeń. Jako zespół mamy do siebie wiele uwag, może nawet wzajemnych pretensji. Rozliczanie trzeba rozpocząć od siebie i tak to przebiegało w tym tygodniu. Wcześniej rozbudziliśmy nadzieje i pokazaliśmy, że stać nas na bardzo dobrą grę. Nie możemy schodzić poniżej pewnego poziomu, a w tym spotkaniu... Wcześniej podnieśliśmy sobie poprzeczkę bardzo wysoko, a tutaj poszliśmy poziomem strasznie na dół - wskazuje szkoleniowiec Niebieskich.
Po meczu w Pruszkowie fani Ruchu zaczęli się zastanawiać, czy zawodnicy nie zaczynają odczuwać problemów z przygotowaniem fizycznym. - Można było odnieść takie wrażenie i nie dziwię się kibicom. Zabrakło nam dynamicznego doskoku szczególnie w środku pola, ale i w defensywie. Nie byliśmy tak szybcy w odbiorze i pozwalaliśmy przeciwnikowi na granie dokładnych, długich piłek. Jest to aspekt na pewno motoryczny, lecz z drugiej strony weszliśmy w to spotkanie tak a nie inaczej. Gra od początku wyglądała nie najlepiej, ale to przeciwnik nie pozwalał nam na wiele. W tej lidze dyspozycja dnia jest bardzo często decydująca. W praktycznie każdym zespole są zawodnicy z przeszłością ekstraklasową. Składy personalne naprawdę są bardzo mocne. Porównując do nas, w innych drużynach jest bardzo dużo ogranych piłkarzy. Takie mecze jak w Pruszkowie mogły się przydarzyć i oby się nie powtórzyły - tłumaczy Skrobacz.
- W Ruchu widoczny jest styl gry, który chcemy preferować i to nas sporo kosztuje. Odbiór piłki na połowie przeciwnika zabiera wiele sił. Do tego trzeba być przygotowanym nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim taktycznie. Zrozumienie na boisku, wskoczenie w odpowiednim momencie, asekuracja, powrót po stracie, bezpośredni doskok - to wszystko musu funkcjonować. W takim układzie wszystko wygląda pięknie dla oka, porywasz publiczność, ale też dajesz szansę przeciwnikowi. Czasami jednym długim podaniem na wolne pole rywal stwarza niebezpieczną sytuację. Ostatnie dwa spotkania tak wyglądały. Bramki dla Znicza to wykorzystanie wolnych przestrzeni, gdzie my straciliśmy piłkę przy rozegraniu. Coś za coś. Chcąc grać do przodu, musisz się otworzyć, zaryzykować, pójść większą ilością zawodników. Jeśli w pewnym momencie zaczyna czegoś brakować - dynamiki, jakości rozegrania, albo po prostu umiejętności - to pojawiają się problemy. A my musimy sobie z nimi radzić. Jeżeli chcemy grać o najwyższe cele w tej lidze, to musimy wygrywać - podkreśla trener Ruchu.
W sobotę na Cichą zawita drużyna z Elbląga, która zapowiada się jako nieprzyjemny przeciwnik. - Jestem przekonany, że Olimpia nie wyjdzie wysoko. Będą czekać na swoje okazje i nasze błędy w rozegraniu. Wtedy będą chcieli szybko przejść do kontrataku. Nie podejrzewam, żeby zaatakowali nas wysoko. Myślę, że będą spokojnie cofać na swoją połowę i czekać na błędy. Mają szybkich, dynamicznych zawodników, którzy potrafią stworzyć dobre sytuacje z kontry. Są też groźni przy stałych fragmentach. Na tym opierają swą grę i podobnie będzie jutro - ocenia Jarosław Skrobacz.
źródło: Niebiescy.pl