- Chciałbym, by był to otwarty mecz, ofensywny, z wieloma podbramkowymi sytuacjami. Wiadomo, jak to bywa - boisko często weryfikuje zapowiedzi, oczekiwania. Oglądając skróty czy fragmenty meczów Ruchu widzę, że chce grać ofensywnie, kreuje dużo okazji. U nas wygląda to podobnie. Oby zatem nikt nie zatracił swojego stylu, nie poświęcał go po to, by dowieźć do 90 minuty remis - mówi zawodnik Ślęzy Robert Pisarczuk.
Wrocławska Ślęza to drużyna, która w tym sezonie znalazła już sposób na pokonanie Niebieskich. W rundzie jesiennej chorzowianie ponieśli porażkę 0:1. - Nie da się ukryć, że ten mecz będzie miał inny ciężar gatunkowy niż jesienny. Wtedy powtarzaliśmy sobie, że to tylko jedno spotkanie, niczego nie zmieni, a może poprawić nasze nastroje i nastawienie. Dziś zdajemy sobie sprawę, że brak zwycięstwa spowoduje, iż nasze szanse na awans stopnieją do niewielkiego procenta. Dlatego jedziemy do Chorzowa wygrać. Przede wszystkim to nas interesuje i nie boimy się o tym mówić. Udowadniamy od dłuższego czasu, że nie mamy się czego wstydzić i sportowo trzeba się z nami liczyć - podkreśla niespełna 28-letni piłkarz.
źródło: Sport