strona główna Forum Kibiców Fan Page Niebiescy.pl Twitter Niebiescy.pl Stowarzyszenie Wielki Ruch Typer Foto TV Niebiescy w Youtube Relacje LIVE
Marx: "Drużyna Viczana mogła grać dwa mecze naraz"
  • Data: 20.04.20; 14:43  Dodał: Neo
- Tutaj we Francji mieszkam niedaleko Genka Fabera, Bronek Bula mieszka 35 kilometrów od nas, także często się spotykamy. Nie ma tygodnia, żebyśmy chociaż telefonicznie ze sobą nie porozmawiali - opowiada legendarny Joachim Marx.

Prezentujemy fragmenty wywiadu, który ukazał się w dzienniku "Sport".

Miał pan przyjechać na galę z okazji stulecia Ruchu, prawda?
Joachim Marx: - To prawda, wybierałem się do Polski razem z Piotrem Drzewieckim. Wszystko było już zaplanowane i przygotowane. Wybuch epidemii, moja choroba i zamknięte granice wszystko jednak przekreśliły. W innych warunkach moglibyśmy się spotkać i porozmawiać na miejscu, w Chorzowie.

Jak to było z pana transferem do Ruchu w 1969 roku, bo wszystko odbyło się w dość ciekawych okolicznościach...
- To było bardzo ciekawe! (śmiech). W 1967 roku, po okresie gry w Gwardii Warszawa wróciłem do rodzinnej Sośnicy. Z moją ówczesną narzeczoną, która też pochodzi z Sośnicy, przygotowywaliśmy ślub. Żona za bardzo nie chciała opuścić rodziny, więc napisałem pismo do Gwardii, że chciałbym stamtąd odejść. W tamtych czasach, to w takiej sytuacji od razu było się zawieszonym na rok, a później kluby dogadywały się między sobą. Ja chciałem pójść do Górnika. Z mojej Sośnicy na stadion w Zabrzu miałem 1,5 kilometra.

Od nas tam na ligowe mecze z domu to chodziło się na piechotę. Potem już tam trenowałem, a jak miałem ślub, to przyjechali na niego nawet działacze Górnika i dostałem prezent. Z żoną mieszkaliśmy u teściów, a na stadion miałem dwa przystanki autobusem numer 32, do dzisiaj pamiętam. Wtedy jeszcze piłkarze nie mieli samochodów.

Ostatecznie w Górniku pan nie zagrał. Co było dalej?
- W którąś sobotę po treningu w Zabrzu, a było to już dwa miesiące, jak nie było mnie w Gwardii, przyjeżdżam autobusem i widzę, że na przystanku na ławce żona siedzi ze swoją siostrą i mówi mi, że przyjechał do nas pułkownik z Gwardii i czeka na mnie u nas w domu. Zastanawiałem się co mi powie... Pułkownik Budziłowski tłumaczył, że został wysłany po to, żeby wrócił do Warszawy ze mną. Następnego dnia był akurat mecz z Szombierkami. Powiedział, że jak przyjadę na to spotkanie, to podpiszemy umowę, że za rok jestem wolny i będę mógł grać, gdzie będę chciał. No to z żoną wyszedłem do kuchni, żeby się naradzić i podjąć decyzję co robić. Żona stwierdziła, że jak na rok, to mogę jechać, bo inaczej to "wisiałbym", byłbym zawieszony.

Tak więc wziąłem torbę, parę rzeczy ze sobą i czarną Wołgą ruszyliśmy do stolicy. Po drodze pełno ludzi, bo te samochody niekoniecznie dobrze się kojarzyły i wszyscy zastanawiali się, co się dzieje. Przyjechałem do Warszawy, a zespół był już na przedmeczowym zgrupowaniu. Nikt o moim przyjeździe nie wiedział. Spotkanie było o godzinie 11 do południa, bo kiedyś tak się grało. Kazali mi się rozgrzewać w hali, żeby ludzie nie gwizdali i przeciwnik mnie nie widział. Potem, jak wyszedłem z drużyną na boisko, to jedni gwizdali, a drudzy klaskali. Było trochę uśmiechów, spiker powiedział, że "po przedłużonym weselu Marx wrócił do Gwardii".

Moje szczęście było takie, że wygraliśmy z Szombierkami 2:1, a ja strzeliłem obie bramki. Potem w kolejnym meczu z ŁKS ponownie strzeliłem dwa gole, także ten ponowny "debiut" w Gwardii miałem bardzo udany. Niestety, potem po kilku meczach osłabłem. Nie wiedziałem, co się działo. Przyszedł lekarz, zbadał mnie i powiedział, że mam żółtaczkę. Odesłano mnie do szpitala. Żółtaczkę złapałem, jak przechodziłem badania na kopalni Knurów. Pobrano mi tam krew ze strzykawki, która wcześniej była używana, bo tak też kiedyś było. No i potem przez pół roku nie grałem.

Wystąpiłem tylko w końcówce sezonu, to były dwa ostatnie spotkania rozgrywek 1967/68. Wszystko się skończyło, a jakoś nikt się po mnie nie zgłosił, tak że zostałem jeszcze rok w Gwardii, ale już w II lidze, bo spadliśmy. Strzeliłem wtedy 26 bramek, no i w pewnym momencie przyjechali do mnie działacze Ruchu. To był wiceprezes Antoni Krawczyk i Alojzy Dzielong. Oni w dwójkę zawsze jeździli i szukali utalentowanych zawodników. Z Górnika nikt się nie odezwał. Przyjechali do Warszawy i zaczęli namawiać na grę w Chorzowie. Ja miałem wtedy dobry okres, bo trafiłem do kadry narodowej. No i tak się dogadałem.

Górnik miał wielkie pretensje, że czemu tak, że dlaczego podjąłem taką decyzję. Wytłumaczyłem, że to Ruch się pierwszy zgłosił, a z Górnik po tej mojej chorobie się nie odezwali, mimo że w tej drugiej lidze strzeliłem sporo bramek.

(...)

Jaka to była drużyna? Ciężko było tam wejść?
- Ja mam dobry charakter, więc nie miałem jakichś większych kłopotów. Zresztą do każdej drużyny, jak przychodziłem, to mnie jakoś lekko przyjmowali i grałem w jedenastce. Tak, że nie było ciężko, a szybko się zakolegowaliśmy. Były wtedy dwie grupy, z jednej strony Geniek Faber, Antek Nieroba, to byli bardzo serdeczni koledzy, zresztą Geniek mieszka we Francji dwa kilometry ode mnie. Było tylko Antek i Genek, Genek i Antek.

Ale co chciałem powiedzieć... Jak raz byliśmy na jakimś przedmeczowym zgrupowaniu pod Warszawą, a nie byłem jeszcze w Ruchu, to podszedł do mnie Antek Piechniczek. Miał chyba wytyczne od działaczy, żeby podejść do Marxa i pogadać. No i tak się zaczęła nasza serdeczna znajomość i tak byliśmy potem we dwójkę razem, a ja mogę powiedzieć, że dziękuję Antkowi Piechniczkowi, że do Ruchu trafiłem, bo tak pozytywnie przedstawiał mi ten klub.

(...)

Liczyliście się wtedy nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Wiosną 1974 roku toczyliście zacięte boje z Feyenoordem Rotterdam w ćwierćfinale Pucharu UEFA, gdzie grało pół reprezentacji Holandii.
- U nas było 1:1, a w rewanżowym meczu w Rotterdamie prowadziliśmy po moim trafieniu. Pod koniec straciliśmy bramkę z karnego i potem przegraliśmy w dogrywce 1:3. Pechową bramkę straciliśmy w doliczonym czasie zaraz na początku, bo piłka odbiła się od nierównej murawy, to była wczesna wiosna, zmyliła Piotrka Czaję i wpadła do siatki.

Nie można go było jednak za to winić. Mieliśmy już wtedy naprawdę mocny zespół, bo pojawili się też wtedy młodsi gracze, jak Benigier, Kopicera, był Bajger. Starsi zawodnicy już wtedy poodchodzili, bo nie wytrzymywali tego treningowego reżimu. Zresztą na kolejny okres przygotowawczy Viczan skombinował specjalne kamizelki z 10-kilogramowymi ciężarkami i tak trenowaliśmy. Czasami spuścił do ośmiu kilogramów…

Trenowaliśmy i mecze sparingowe miedzy sobą graliśmy w tych kamizelkach. Potem już go zrozumieliśmy. Wiedzieliśmy i widzieliśmy, że te jego treningi dają efekty. Drużyna mogła grać dwa mecze naraz. To co on zrobił, to było rewolucyjne. Potem już nikt nie narzekał, że trenujemy w dniu meczu. Nieraz, jak byliśmy na wyjeździe, a w dniu spotkania gospodarze nie chcieli nam udostępnić stadionu, to biegaliśmy po parkach. Przyzwyczailiśmy się, było fantastycznie i nikt nie narzekał.

W 1975 roku graliście w ćwierćfinale Pucharu Mistrzów z francuskim AS St. Etienne.
- Tak, ale zanim tam doszliśmy, to musieliśmy się zmierzyć z mistrzami Danii oraz Turcji. W pierwszym meczu w Kopenhadze skończyło się na bezbramkowym remisie, a u siebie na naszej wygranej 2:1. Trochę zlekceważyliśmy tego rywala, bo w pierwszym meczu mogliśmy strzelić z dwie, trzy bramki. Potem u nas prowadzili, ale my pod sam koniec rozstrzygnęliśmy sprawę na naszą korzyść. Gola na wagę awansu zdobył Bronek Bula.

W następnej rundzie okazaliśmy się lepsi od Fenerbahce, choć po naszym zwycięstwie u siebie 2:1, to przed rewanżem nikt na nas nie stawiał, bo w Stambule wszystkim gra się bardzo ciężko. Zwyciężyliśmy tam jednak 2:0 i o półfinał graliśmy z St. Etienne. U siebie prowadziliśmy z nimi już 3:0, ale skończyło się na 3:2, a w rewanżu Francuzi odrobili straty i pechowo odpadliśmy. Do tej konfrontacji przygotowywaliśmy się na zgrupowaniu w Ameryce Południowej, gdzie przebywaliśmy od 15 grudnia do 31 stycznia. Viczan chciał, żebyśmy grali i trenowali na trawie stąd taki wyjazd. Wielu narzekało, że tak to wyglądało i spadła na nas po tym fala krytyki.

(...)

Czego życzyłby pan niebieskim na stulecie?
- Jak najszybszego powrotu do ekstraklasy! Błyskawicznego powrotu! I druga rzecz, której bym sobie życzył, to żeby Ruch miał nowy stadion, bo z tych wszystkich najbardziej znanych polskich klubów, to już jedyna drużyna, która nie ma nowego obiektu. To przykre, jak to wygląda. Czytam i śledzę co się dzieje, że prezydent miasta mówi, że to nie jego wina, z kolei kibice zarzucają mu, że przed wyborami obiecywał, że będzie nowy stadion. Zobaczymy czy teraz rozgrywki zostaną wznowione i Ruch zdoła awansować o jedną klasę wyżej. Życzę im tego.

źródło: Sport



3:1 z Miedzią. Druga wygrana z rzędu
REKLAMA
OSTATNI MECZ
16. kolejka I ligi - 07.11.2025 r. godz. 17:00, Chorzów
Relacja LIVE »
Czas na szpil »
Relacja z meczu »
Relacja z trybun »
Konferencja »
Wypowiedzi »
P. Manowski »
D. Sobociński »
D. Grabiński »
Skrót meczu »
Wideo »
3:1
RUCH - MIEDŹ LEGNICA
 Kolar 33'
 Szwedzik 44'
 Mezghrani 67'
 Stanclik 13'
REKLAMA
NASTĘPNY MECZ
RUCH CHORZÓW - ZNICZ PRUSZKÓW
ul. Katowicka 10, Chorzów
23.11.2025 r. godz. 12:00
:
TV NIEBIESCY
REKLAMA
PLAN PRZYGOTOWAŃ
17.06 - 29.06 - treningi w Chorzowie
28.06 g. 17:00 - sparing: Ruch 0:0 Warta Poznań
30.06 - 06.07 - zgrupowanie w Busku-Zdroju
05.07 g. 16:00 - sparing: Pogoń 1945 Staszów 0:4 Ruch
06.07 g. 15:00 - sparing: LKS Wisła Wielka 0:7 Ruch
07.07 - 20.07 - treningi w Chorzowie
09.07 g. 12:00 - sparing: Ruch 1:1 Puszcza Niepołomice
12.07 g. 11:00 - sparing: Wisła Kraków 2:0 Ruch
21.07 g. 19:00 - 1. kolejka I ligi: Puszcza Niepołomice - Ruch
* Więcej informacji o sparingach można zobaczyć po najechaniu na
TRANSFERY
PRZYCHODZĄ
Tomasz Bała (Stal Rzeszów)
Piotr Ceglarz (Motor Lublin)
Kacper Dyduch (junior)
Bartłomiej Gradecki (Wisła Płock)
Kajetan Klaja (junior)
Marko Kolar (HNK Gorica)
Aleksander Komor (GKS Katowice)
Maciej Krzempek (rezerwy)
Nikodem Leśniak-Paduch (Skra)
Shuma Nagamatsu (Korona Kielce)
Patryk Szwedzik (Chrobry Głogów)
Przemysław Szymiński (Frosinone)
Maciej Żurawski (Warta Poznań)
ODCHODZĄ
Jakub Adkonis (Pogoń Grodzisk)
Bartłomiej Barański (Lech Poznań)
Filip Borowski (Piast Gliwice)
Jehor Cykało (FK Teplice)
Miłosz Kozak (Śląsk Wrocław)
Wojciech Łaski (Rekord Bielsko)
Łukasz Moneta (Olimpia Grudziądz)
Jakub Myszor (Teuta Durres)
Soma Novothny (Kisvarda FC)
Maciej Sadlok (Sparta Kazimierza)
Filip Starzyński (?)
Martin Turk (GD Estoril-Praia)
STRZELCY - TOP 5                         ASYSTY - TOP 5
   Patryk Szwedzik7
   Piotr Ceglarz5
   Marko Kolar3
   Mateusz Szwoch2
   Denis Ventura2
   Denis Ventura4
   Piotr Ceglarz3
   Tomasz Bała2
   Nikodem Leśniak-Paduch2
   Shuma Nagamatsu2
ŻÓŁTE KARTKI
   Patryk Szwedzik3
   Szymon Szymański3
   Denis Ventura3
   Tomasz Bała2
   Nikodem Leśniak-Paduch2
   Mo Mezghrani2
   Shuma Nagamatsu2
   Mateusz Szwoch2
   Maciej Żurawski2
   Szymon Karasiński1
REKLAMA
NA SKRÓTY
  • Terminarz meczów Ruchu
  • Runda jesienna
  • Runda wiosenna
  • Kadra Ruchu
  • Sztab szkoleniowy Ruchu
  • DOŁĄCZ DO NAS!
    REKLAMA
    REKLAMA
    TABELA
    1. Wisła Kraków 38
    2. Pogoń Grodzisk Mazowiecki 28
    3. Chrobry Głogów 28
    4. Śląsk Wrocław 27
    5. Polonia Bytom 24
    6. Ruch Chorzów 24
    7. Wieczysta Kraków 23
    8. ŁKS Łódź 21
    9. Stal Rzeszów 21
    10. Miedź Legnica 21
    11. Pogoń Siedlce 20
    12. Polonia Warszawa 20
    13. Odra Opole 19
    14. Puszcza Niepołomice 15
    15. GKS Tychy 12
    16. Stal Mielec 12
    17. Górnik Łęczna 10
    18. Znicz Pruszków 10
    REKLAMA
    REKLAMA
    REKLAMA
    TV NIEBIESCY
    BUTTONY
    90 Minut Widzew To MY
    UKS Ruch Chorzów Elana Toruń
    Kibice.net
    Copyright by Niebiescy.pl © 2005-2025 | Polityka prywatności