Łukasz Bereta (trener Ruchu):
- Uczulaliśmy naszych piłkarzy, że w pierwszej połowie w drużynie Śląska zagrało kilku rezerwowych zawodników. W przerwie gospodarze wprowadzili czterech graczy, którzy dali jakość. Chodzi tu o Jaskiernię czy Ściętka. Mówiliśmy w szatni, że mecz może wyglądać inaczej w drugiej połowie, że Śląsk wyjdzie wyżej i będą grali inni zawodnicy, którzy naprawdę robią różnicę. Tak się stało i szkoda, bo byliśmy na to przygotowani. Nie zrealizowaliśmy jednak swojego celu.
Pierwsza połowa była pod nasze dyktando, mogliśmy nawet strzelić więcej bramek, ale druga część była kompletnie nieudana. Śląsk był wyraźnie lepszy. Szkoda tej sytuacji Paszka w końcówce, bo gdybyśmy strzelili, to walczylibyśmy dalej.
Zagraliśmy ośmioma młodzieżowcami. Oprócz Paszka, "Gagi" (Tsuleiskiriego - przyp. red.) oraz Iwana w pierwszej połowie grali sami młodzi zawodnicy. Widać, że oni nie są do końca przygotowani do gry i ten przeskok jest duży. To było mocno widać. Nie jest tak, że po prostu mogą sobie przejść. Nie, to jest proces. Dwóch może grać, nie ma problemu, a jeśli jest ich na boisku tylu co dzisiaj, to może być problem.
źródło: Niebiescy.pl