Do dzisiejszego meczu Pucharu Polski z I-ligowym Stomilem Olsztyn drużyna Niebieskich przystąpi w niezłych nastrojach. Zawodnicy doczekali się pierwszych w tym sezonie pieniędzy. Na konta chorzowian wpłynęły wypłaty za lipiec.
- Już dzień po wygranej z rezerwami Zagłębia Lubin wiceprezes Waszczuk zapewnił nas, że jedna pensja zostanie zapłacona. Tak się stało. To dobra wiadomość szczególnie dla tych chłopaków, którzy trenują z nami od czerwca. Są to ich pierwsze pieniądze, które otrzymali z klubu. Nie załatwia to oczywiście wszystkich problemów, ale ujrzeliśmy światełko w tunelu, na bazie którego można przez chwilę przestać myśleć o złych rzeczach. Zamiast tego staramy się optymalnie przygotować do pucharowego meczu. Chcemy zaprezentować się jak najlepiej i postawić solidnemu I-ligowcowi trudne warunki - podkreśla Tomasz Foszmańczyk, kapitan III-ligowego Ruchu.
Zdecydowana większość zawodników ma teraz jedną wypłatę "w plecy" - tę sierpniową, która powinna zostać zapłacona już w miniony piątek, bo termin wypłat dla zespołu przypada przy Cichej na 20. dzień każdego miesiąca. Jedną pensję do tyłu są też etatowi pracownicy klubu, a nieco gorzej przedstawia się jedynie sytuacja trenerów akademii. Wobec niektórych zaległości są kilkumiesięczne.
Środki na wypłaty dla zawodników zapewnił Zdzisław Bik, jeden z udziałowców Ruchu. Miasto wreszcie wyceniło też zrealizowane przez klub sierpniowe świadczenia promocyjne. Niebiescy wnioskowali o 600 tysięcy (maksymalna kwota), Urząd Miasta przystał na 450 tys. - z zaznaczeniem, że całość tej sumy ma zostać przekazana na ciążące na spółce zobowiązania licencyjne. Termin ich spłaty to koniec września, niedotrzymanie go grozić może nawet zawieszeniem licencji.
450 tysięcy nie załatwia wszystkiego, bo łączna suma licencyjnych zobowiązań to 640 tys. zł. Dzięki transzy z miasta, pozostanie ich zatem 190 tysięcy. Obejmują one długi sprzed dwóch sezonów - wobec trenerów Juana Ramona Rochy i Krzysztofa Warzychy. Za pośrednictwem kibicowskiego forum wiceprezes Waszczuk poinformował ponadto, że toczą się negocjacje z zagranicznym inwestorem, dając jednak natychmiast do zrozumienia, że nic z tego może nie wyjść.
źródło: Sport