"Panie prezydencie! Proszę pamiętać dane nam słowo. Nowy stadion w Chorzowie obowiązkowo!" - głosi billboard, który wczoraj pojawił się na rogu ulic Batorego i Czempiela.
Przygotowane zostały też plakaty ze zdjęciem Andrzeja Kotali, okraszone podpisem "Nieskuteczny prezydent" i wyliczanką: "Niedotrzymanie obietnicy budowy stadionu", "upadek Ruchu Chorzów", "wycinka drzew w Parku Śląskim", "zamknięty oddział onkologii dziecięcej w Chorzowie".
W ten sposób kibice w Chorzowie wyrażają niezadowolenie na obecną sytuację miasta (i futbolu w tymże), mobilizując się na manifestację, która w najbliższy czwartek ma przejść ulicą Wolności w stronę Urzędu Miasta. Bezpośrednim powodem jej organizacji jest fakt niedotrzymania przez miasto obietnicy ogłoszenia przetargu na generalnego wykonawcę stadionu do końca sierpnia. Centrum Przedsiębiorczości, miejska spółka odpowiedzialna za organizację największej inwestycji w historii Chorzowa, zrobiła już swoje. Skompletowała dokumentację projektową i jest gotowa ogłosić przetarg na GW, jeśli tylko otrzyma ze strony miasta gwarancje finansowe. Takowych jednak nie ma. W tym tygodniu doszło do spotkania przedstawicieli CP i UM, ale kibice nie doczekali się żadnego komunikatu miasta.
Abstrahując od wątku stadionu, Ruch realizuje warunki konkursu na promocję miasta przez sport, na mocy której miasto było skłonne przekazać klubowi do końca roku 4 mln zł brutto. Pierwsza transza - 200 tys. zł brutto za lipcowy zakres świadczeń promocyjnych - trafiła już na Cichą. Posłużyła za "wyczyszczenie" do zera zaległości w pensjach wobec pracowników. Możliwe, że już w przyszłym tygodniu klub doczeka się drugiej transzy - nieco większej niż 200 tys. zł - i wtedy pieniądze otrzyma drużyna.
źródło: Sport