Ruch Chorzów wraca do gry sobotnim meczem (godz. 17:00) z Foto Higieną Gać, małym klubem z dolnośląskiej wsi. Dwa pierwsze mecze trzecioligowych rozgrywek z rezerwami Zagłębia Lubin i Rekordem Bielsko-Biała zostały przeniesione na późniejszy termin.
Powody były różne. Spotkanie z Zagłębiem nie mogło się odbyć z zgodnie z terminarzem, gdyż klub był w stanie organizacyjnego rozkładu. Mecz Rekordem przeniesiono na wniosek policji, która uważa, że spotkanie z niebieskimi powinno odbyć na bezpieczniejszym stadionie miejskim.
- Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przystąpić do walki o ligowe punkty - przyznaje wiceprezes Marcin Waszczuk w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". To jednak tylko część prawdy. Klub z Cichej wciąż przyciąga to w jedną, to w drugą stronę przykrótką finansową kołderkę. - Oczywiście, że nasza sytuacja finansowa jest daleka od normalnej. Ruszyliśmy jednak z miejsca i moim zdaniem jesteśmy na dobrej drodze - dodaje.
Wiceprezes ubolewa, że kibice Ruchu prowadzą bojkot. To reakcja fanów na nieudolne rządy, matactwa i brak czytelnego planu na przyszłość. - Chciałbym, żebyśmy wszyscy dmuchali w jeden żagiel. Ale kibiców rozumiem. Sam jestem jednym z nich. Zdaję sobie sprawę, że pewne sprawy zaszły za daleko. Proszę tylko, żeby pamiętali o tym, że Ruch to nie są ludzie, którzy doprowadzili ten klub na skraj upadku. Ruch to marka na którą pokolenia pracowały od stu lat. Jeżeli kibiców zabraknie na sobotnim meczu to trudno będzie mówić o piłkarskim widowisku. Fani mylą się jednak myśląc, że klubowi zabraknie przede wszystkim ich pieniędzy. Poradzimy sobie bez nich. To nie jest najważniejsze. Nic nie zastąpi jednak ich wsparcia, dopingu. Atmosfery, jaką potrafią stworzyć na stadionie. Jakość kibicowania na Cichej to absolutna krajowa czołówka. Piłkarze Ruchu apelują "Nie zostawiajcie nas samych". I ja ich rozumiem. Ten zespół z kibicami za plecami będzie zdecydowanie silniejszy - mówi Waszczuk.
Marcin Waszczuk liczy, że z czasem kibice wrócą na stadion. Po cichu liczy, że uda się porozumieć jeszcze w tym tygodniu. - Wiem, że kibice nie chcą finansować pożyczek i błędów osób, które zadłużyły klub. Mogę zapewnić, że żadna złotówką pochodząca od fanów nie pójdzie na ten cel. A zapewniam, że uczciwie rozliczę każdą złotówkę. Przedstawię sprawozdanie. Te pieniądze zostaną zainwestowane w bieżącą działalność. W pensje dla piłkarzy, pracowników, trenerów. Kibice nie będą spłacać długów. To zadanie dla akcjonariuszy, który deklarują, że będą się z tego wywiązywać - mówi Waszczuk. - Jesienią powinniśmy wyjść na prostą. Akcjonariusze zapowiadają, że najdalej w październiku problemy finansowe będą przeszłością - dodaje.
źródło: Gazeta Wyborcza