Tragiczna sytuacja w Ruchu Chorzów nie dotyczy tylko pierwszej drużyny czy pracowników, którzy się nią zajmują. Koszmarnie wygląda to również w Akademii Piłkarskiej, która w ostatnich latach dostarczyła nam przecież wiele Niebieskich talentów - wspomnijmy chociażby Kamila Grabarę, Przemysława Bargiela czy Mateusza Bogusza. Jak się okazuje, wkrótce mają się rozpocząć obozy sportowe dzieci, ale pieniądze wpłacone przez ich rodziców... zostały zabrane przez działaczy. Czy ostatecznie się znajdą? Czas pokaże...
Zapraszamy do przeczytania wypowiedzi Anny Bargiel, pracowniczki Ruchu Chorzów ds. administracyjno-organizacyjnych, która opowiedziała o sytuacji Akademii Piłkarskiej.
Anna Bargiel: - Pracownicy Akademii są traktowani w Ruchu najgorzej. Jesteśmy zawsze na ostatnim miejscu jeśli chodzi o płatności. Swego czasu jeden z akcjonariuszy zaproponował, że Akademia będzie miała swoje subkonto, będzie niezależna i będzie mogła płynnie funkcjonować. Okazało się, że te subkonto zostało stworzone po to, by łatać dziury w Ruchu. Jesteśmy zadłużeni na każdej płaszczyźnie, na której działamy, ponieważ nie mamy dostępu do konta. Mamy tylko podgląd. Składki rodziców dzieci wpływają na konto Akademii, ale są przesuwane na inne cele i w związku z tym mamy zadłużenia.
Kolejna sprawa, która nas bulwersuje... Za tydzień startują obozy sportowe dzieciaków, za które płacą rodzice. Rodzice wpłacili pieniądze, ale nie zostały one przeznaczone na ośrodek, który został wynajęty dla dzieci. Termin płatności minął... miesiąc temu, a dzisiaj jest tzw. deadline. Przypuszczam, że te pieniądze się znajdą, bo nie wyobrażam sobie reakcji rodziców i nie wyobrażam sobie, jak można w ten sposób postąpić...
Jeden z akcjonariuszy - nie chcę tutaj wymieniać nazwisk - twierdzi, że Akademia przynosi mu straty i musi do niej dokładać, dlatego ma prawo dysponować tymi środkami. Nie zauważa jednak, że to nie tylko wpływy ze składek, ale też transfery zawodników wyszkolonych przez nas, takich jak Grabara, Bargiel, Bogusz i wielu innych, którzy wychodzą stąd za kilkaset złotych, kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy. Do tego nagrody, np. za wicemistrzostwo Polski juniorów, której też nie zobaczyliśmy! Kolejne za mistrzostwo czy wicemistrzostwo Śląska - my z tego nie mamy ani złotówki. Są też dofinansowania do Centralnej Ligi Juniorów i kompletnie nic do nas nie dochodzi, a jesteśmy wszędzie, absolutnie wszędzie zadłużeni. Mamy zablokowane możliwości działania z przewoźnikami czy w Śląskim Związku Piłki Nożnej. Nawet gdybyśmy podzielili pieniądze za Bogusza na czas, gdy grał w Akademii oraz w pierwszej drużynie, to generowalibyśmy ogromne zyski...
Dwa lata temu na biurku prezesa wylądował nasz projekt Niebieskich przedszkoli w ościennych miastach, który bardzo dobrze funkcjonuje w innym ze śląskich klubów i przynosi niesamowity dochód. My też byśmy to zrobili, ale nigdy nie zostało to rozpatrzone pomimo kilkudziesięciu prób. Mamy czasami wrażenie, że tu się blokuje możliwość rozwoju.
Podobnie wygląda sytuacja z "Grzybkiem" (Strefą Kibica - przyp. red.), do które nie daje się pieniędzy na produkcję nowych gadżetów. Obrót generowałby ciągłe zyski! Pytaliśmy wprost pana Bika, dlaczego? Owszem, raz dał, ale wziął cały zysk i dalej było nic. Zostawcie to i obracajmy tym! Tutaj jest możliwość napłynięcia pieniędzy. Niestety, okazuje się, że komuś na tym bardzo nie zależy...
Trenerzy Akademii mają największe zaległości w wypłatach, które sięgają pół roku. Rodzice do nas dzwonią, a my nie wiemy, co powiedzieć. To jest dramatyczna sytuacja. Sama miałam tutaj dwójkę dzieci - i w UKS-ie i w Ruchu (w tym Przemysława, który został sprzedany do AC Milan - przyp. red.) - i nie wiemy, co powiedzieć, bo nie wiemy, co będzie dalej. Nie wiemy, naprawdę... Stanowisko akcjonariuszy jest dla nas bardzo ważne - albo wóz, albo przewóz. Upadamy i chłopcy mają szukać nowych klubów? Są też wstępne rozmowy z UKS-em, by to połączyć z Akademią. Byle było jak najlepiej dla dzieciaków...
źródło: Niebiescy.pl