- Wiemy, co nas czeka w Łodzi, jakich Widzew ma oddanych kibiców. Ale pojedziemy tam walczyć o trzy punkty, by przedłużyć swoje szanse - mówi menedżer chorzowskiego Ruchu
Jan Kocian, który udzielił wywiadu portalowi internetowemu WidzewToMy.
Poniżej prezentujemy fragment rozmowy.
Po meczu z ROW-em Rybnik można było nabrać nadziei, że jeszcze da się to uratować. Po wizycie w Rzeszowie i porażce z Elaną chyba ten płomień zgasł. Czy może jeszcze się tli?
Jan Kocian: - Jeszcze nie zgasł. Jeszcze żyjemy i wierzymy, że uda się z tego wybrnąć. Rzeczywiście, z ROW-em zagraliśmy bardzo dobrze w każdym elemencie. Przed Resovią zmieniliśmy trochę ustawienie i w obronie wyglądaliśmy dobrze, ale za mało zrobiliśmy w ofensywie. Jeszcze przy stanie 0:0 nie wykorzystaliśmy 100% sytuacji na strzelenie gola, później sami go straciliśmy, po stałym fragmencie gry. Gdyby nie to, skończyłoby się bezbramkowo, bo z gry nie dopuściliśmy ich do okazji strzeleckiej.
Spotkanie z Elaną potoczyło się źle od momentu wyrzucenia z boiska Lukasa Duriski.
- Nie chcę komentować postawy sędziów, zwłaszcza, że dopuściliśmy się faulu. Ok, powiedzmy, że ten rzut karny się Elanie należał, ale my zostaliśmy za to ukarani potrójnie: jedenastką, czerwoną kartką i absencją Duriski w kolejnym spotkaniu. Sporą część meczu musieliśmy grać w dziesięciu, przeciwko drużynie bardzo mocnej w ataku pozycyjnym.
Nie myśleliście o odwołaniu się od tej karki? Przecież to nie Duriska faulował rywala.
- Rozważaliśmy to, ale najważniejszy był wynik. Przegraliśmy i tego już nie cofniemy żadnym odwołaniem. Sędzia popełnił błąd i myślę, że sam dobrze o tym wie.
Wygląda na to, że do Łodzi pojedziecie walczyć o życie.
- Tak będzie. Każdy kolejny mecz będzie dla nas jak finał o być albo nie być. Ale wiemy, że nasza sytuacja przed tym starciem jest podobna do tej, w jakiej znajduje się Widzew. On nie wygrał od dziesięciu kolejek i piłkarze znajdują się pod dużą presją. Czytałem w Internecie, że kilku zawodników przeniesiono do rezerw, zwolniono trenera od przygotowania fizycznego, tam też są nerwy. W zasadzie każdy zespół, który wciąż o coś walczy, ma swoje problemy. Wiemy, co nas czeka w Łodzi, jakich Widzew ma oddanych kibiców. Ale pojedziemy tam walczyć o trzy punkty, by przedłużyć swoje szanse.
źródło: WidzewToMy.net