Marek Wleciałowski (trener Ruchu):
- To było spotkanie pod znakiem wybijanej piłki. To dobra okazja, by zastanowić się nad sytuacjami, które miały miejsce na boisku. Mam na myśli przede wszystkim sytuacje, które dotyczą mojej drużyny. W momencie kiedy tracimy gola na 2:1, nasz zawodnik jest uderzony łokciem w twarz i leje się krew. Koszulka była cała skrwawiona, a sędzia uważa, że jest wszystko w porządku, a zawodnik wjeżdża i strzela bramkę. Kolejna sytuacja przy golu na 3:1, gdzie sędzia doszukiwał się spalonego. Sytuacja jest wyraźna, gracz Gryfa jest na spalonym, sędzia nie ma żadnych wątpliwości i puszcza grę. Kolejna sytuacja, której Wojtek Kędziora strzelił bramkę i nagle arbiter bardzo dokładnie widzi, że jest spalony. Gra zatrzymana i nie udało nam się ten sposób zdobyć bramki. W kolejnej sytuacji była ręka w polu karnym Gryfa, a ja nie mam podstaw, by nie wierzyć moim zawodnikom. Jestem bardzo niezadowolony z sędziowania. Było bardzo dużo fauli, sytuacji związanych z kopaniem i nawet walki wręcz. Jestem bardzo rozczarowany tą sytuacją.
Zbigniew Szymkowicz (trener Gryfa):
- Chciałem podziękować chłopakom za walkę. Nie ma co się oszukiwać, to był naprawdę mecz o 9 punktów. Wiadomo, w jakiej sytuacji byliśmy, zresztą goście tak samo. W takich meczach trudno jest o jakąś ładną grę. Każdy chce zdobyć 3 punkty, bo jedno "oczko" nikogo nie urządzało. Było dużo walki, muszę się zgodzić z trenerem Wleciałowskim. W ferworze walki są różne sytuacje. Nie chciałbym się wypowiadać o sędziowaniu. Raczej chciałbym podziękować chłopakom. Jesteśmy dalej w grze po tym meczu. Współczuję trenerowi, bo wiadomo, że mogło być różnie w tym meczu. Jakoś dowieźliśmy ten wynik i dużo nas to zdrowia kosztowało. Chwała chłopakom, że podjęli walkę i w końcu się udało.
źródło: Niebiescy.pl