- Nie traktuję Ruchu jako miejsca do odbudowy. Chcę tutaj grać jak najlepiej i rozwijać się. Zobaczymy, jak to się potoczy. Pod koniec sezonu będziemy rozmawiać co dalej - mówi najnowszy nabytek Niebieskich
Łukasz Wiech, który został wypożyczony do Ruchu ze Śląska Wrocław.
Zapraszamy do przeczytania fragmentów wywiadu, który ukazał się na stronie oficjalnej.
Podziel się wrażeniami z pierwszych tygodni spędzonych w Ruchu.
Łukasz Wiech: - Jest tu fajna ekipa, która tworzy zwarty zespół, nie ma tutaj żadnych podziałów, grup. Oczywiście są starsi zawodnicy i sporo młodzieży. Starsi trzymają nad tym pieczę i panuje bardzo pozytywna atmosfera. Biorąc pod uwagę względy sportowe, jestem zdziwiony, że Niebiescy zajmują takie miejsce w tabeli. Widzimy, jaka jest II liga. Chcemy grać w piłkę, umiejętności piłkarskie jako drużyna mamy na pewno duże, ale czasem to nie wystarcza. Często mecze wygrywa się tutaj walecznością i fizycznością. Dążymy do tego, by te elementy połączyć.
W sparingach oglądamy cię w roli środkowego obrońcy. Zdarzało ci się grać na innych pozycjach?
- W czasach juniorskich grałem jako defensywny pomocnik. Ostatnie lata to już środek obrony, choć kilka razy w Górniku u trenera Baniaka wchodziłem na końcówki właśnie na pozycję defensywnego pomocnika.
Ubiegły rok nie był dla ciebie najlepszy pod względem sportowym. Kontuzja wykluczyła cię z gry na wiele miesięcy. Jak to wyglądało?
- Na trzy kolejki przed końcem poprzedniego sezonu, będąc zawodnikiem Górnika Łęczna, doznałem poważnej kontuzji kolana. Konieczna była operacja łąkotki. Lekarze uznali, że w moim wieku lepiej ją zszyć, dlatego mój powrót na boisko automatycznie się przeciągnął. Do treningów wróciłem dopiero w listopadzie, więc straciłem pół roku.
(...)
Wspomnień z Chorzowa raczej nie masz przyjemnych?
- Faktycznie, nie są to przyjemne wspomnienia. To w meczu Ruchu z Górnikiem przy Cichej dostałem czerwoną kartkę. Ostatecznie jednak to spotkanie wygraliśmy i był to dla nas wtedy taki przełom, to zwycięstwo popchnęło nas w górę. Mieliśmy dobrą serię, ale później przyszedł kryzys. Chorzów wspominam dobrze pod tym względem, że na stadionie panowała bardzo fajna atmosfera, ale sam mecz w moim wykonaniu nienajlepszy - czerwona kartka i koniec spotkania dla mnie w 44. minucie.
źródło: Ruch Chorzów