- Każdy jest ważny - zarówno szaleńcza młodzież, jak i stonowane doświadczenie. To musi się jednak zazębić i wtedy można powiedzieć, że zespół będzie jakoś funkcjonował. Jeśli jednak są takie zachwiania, to niestety potrzeba czasu - mówi napastnik Ruchu
Wojciech Kędziora, z którym porozmawialiśmy o pierwszych tygodniach przygotowań oraz zmianach w kadrze drużyny. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.
Za wami pierwsze tegoroczne zgrupowanie. Jak oceniasz czas spędzony w Rybniku-Kamieniu?
Wojciech Kędziora: - Swoją robotę wykonaliśmy solidnie i to jest najbardziej zadowalające. Sukcesem jest to, że nie ma żadnych kontuzji. Wszyscy są zdrowi, kadra jest pełna, mamy rywalizację i to może przynieść efekty.
Obóz zakończyliście sparingiem z Hutnikiem Kraków, którego pokonaliście 2:0.
- Warunki nie były w sobotę zbyt łatwe, ale zaznaczmy, że równe dla wszystkich. Przeciwnik był dosyć wymagający, a w pierwszej połowie było widać, że wcześniej przez dwa tygodnie ciężko pracowaliśmy. Zmęczenie po prostu musiało się pojawić. Najważniejszy jest jednak wynik końcowy, chwała chłopakom za to, że w drugiej połowie strzelili dwie bramki.
Zmiany w kadrze są dla ciebie zaskakujące? Jako pierwszy z drużyną pożegnał się Jakub Kowalski, za którym się wstawiliście, zarówno u trenerów jak i u działaczy.
- Kuby z nami nie ma i ciężko o tym mówić. Był bardzo ważną postacią dla tego zespołu. Jest nam przykro, że musiał odejść, bo na pewno dałby nam wiele pożytku. Taka jest jednak kolej rzeczy, a my nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Musimy wykonywać swoją robotę najlepiej jak potrafimy i być może robić jeszcze więcej niż wcześniej. Jeśli natomiast chodzi o Kubę czy Maćka Urbańczyka, to czas pokaże, w jakim kierunku poszły te zmiany.
Maciej Urbańczyk ma dopiero 23 lata, ale był jednym z bardziej doświadczonych zawodników Ruchu. W Niebieskiej koszulce rozegrał równo 100 meczów.
- Mimo młodego wieku ma już doświadczenie i był jedną z niewielu osób w drużynie, która miała już trochę meczów na koncie. My możemy tylko życzyć Maćkowi jak najlepiej na tej nowej drodze. Oby jak najszybciej zgrał się z nową drużyną. A nam jest przykro, że nie ma go z nami, bo to dobry piłkarz, który wiele nam dawał. Może nie przekładało się to jakoś mocno na wyniki, ale nie jest prosto w kilka miesięcy zbudować zespół. Pamiętajmy, że Ruch zaczął wszystko budować na nowo, by wyjść z kryzysu, w którym się znalazł.
Latem często powtarzaliście z Tomaszem Podgórskim, że w drużynie potrzebni są doświadczeni zawodnicy. Tymczasem proporcje znów zmieniły się na korzyść młodzieży.
- Uważam, że proporcje powinny być zachowane, bo młodzi muszą się od kogoś uczyć. Każdy jest ważny - zarówno szaleńcza młodzież, jak i stonowane doświadczenie. To musi się jednak zazębić i wtedy można powiedzieć, że zespół będzie jakoś funkcjonował. Jeśli jednak są takie zachwiania, to niestety potrzeba czasu. Na każdej pozycji zawodnicy muszą dać z siebie wszystko i wywiązać się z zadań. Do tego dochodzi zrozumienie, atmosfera i ten cały kolektyw. Ciężko to zbudować w kilka miesięcy. Teraz mamy kolejną przebudowę i czas pokaże, czy były to dobre zmiany czy niekoniecznie.
Kilka dni temu pożegnaliście Mateusza Bogusza, który trafił do Leeds United. Jak oceniasz tego zawodnika?
- Z jednej strony człowiek jest szczęśliwy i życzy mu jak najlepiej, bo to młody chłopak, który poszedł dwa, trzy kroki do przodu. Oby mu tylko głowa gdzieś nie odjechała i oby spotkał na swojej drodze ludzi, którzy mu pomogą. Potencjał ma duży, a wyjazd w takim wieku do takiego klubu to coś wielkiego. Dla nas wszystkich szkoda, bo jest to młody chłopak o dużym potencjale. Mógł jeszcze wiele osiągnąć z Ruchem, ale takie są realia. Klub jest na etapie przebudowy i ciężko mu zatrzymywać zawodników, którzy są perspektywiczni z dużym talentem. Miejmy nadzieję, że jeszcze kilka takich perełek się wykreuje, a Ruch do tego czasu stanie twardo na nogi i będzie w stanie takich piłkarzy utrzymywać.
Jako starsi zawodnicy z pewnością mieliście Mateusza pod swoimi skrzydłami. Co mu radziliście?
- Dokładnie tak. Temat się kręcił od lata i staraliśmy się wspomagać "Pycię" w tym chaosie. Propozycja z takiego klubu to dla młodego chłopaka wielka rzecz i on sam tak naprawdę nie wiedział, co robić. Pomogliśmy tyle, ile się dało, a teraz życzymy mu dużo zdrowia i dobrych ludzi na drodze. Ma duży potencjał, ale jeszcze wiele pracy przed nim. Oby dopisało mu szczęście. Wtedy my będziemy choć troszeczkę dumni, że dołożyliśmy malutką cegiełkę i pomogliśmy mu w jakimś stopniu.
Przed wami jeszcze miesiąc przygotowań, ale pewnie myślicie już powoli o lidze. Jak oceniasz wasze szanse na wiosnę?
- Sytuacja nie jest komfortowa i musimy też uważać na zespoły, które są za nami, bo różnice nie są duże. Do czołówki tracimy natomiast kilkanaście punktów. Nie czas by mówić o tym, na co nas stać. Trzeba jak najszybciej skonsolidować zespół, popracować nad taktyką i elementami, które nam pomogą w rundzie rewanżowej. Następnie musimy jak najlepiej wystartować, bo to będzie dla nas pozytywnym bodźcem do tego, by piąć się do góry. Pierwsze dwa mecze będą miały duży wpływ na to, jaki sobie postawimy cel.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)