- Wpływ na moją formę miało wiele czynników, na które z kolei żadnego wpływu nie miałem ja. Dużo działo się wokół klubu. No i przeżyć dwa spadki - to nie jest nic przyjemnego i na pewno nie buduje, a raczej przeszkadza w rozwoju. Nie poradziłem sobie z tym i może przez to mój rozwój nie szedł w taką stronę, jak bym chciał. Oczywiście, nie jest też tak, że nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie potrafię wskazać jednego momentu przełomowego, jednej przyczyny. To suma wszystkich zdarzeń - mówi
Maciej Urbańczyk, który udzielił ciekawego wywiadu dziennikowi "Sport". Poniżej prezentujemy wybrane fragmenty.
Czy już podczas świąteczno-noworocznej przerwy zdawał pan sobie sprawę, że przyjdzie się rozstać z Ruchem?
Maciej Urbańczyk: - Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że nastąpi to tak szybko. Gdy wróciliśmy do treningów, usiedliśmy do rozmów razem z dyrektorem i prezesem. Uznaliśmy, że dla mojego lepszego rozwoju taki ruch będzie wskazany. Klub nie robił mi przeszkód. Doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie zakończyć tę współpracę i rozwiązać kontrakt za porozumieniem stron. To nasza wspólna decyzja. Nikt nie był w tych negocjacjach liderem, a to, od kogo w ogóle wyszła inicjatywa, zostawię już dla siebie.
Jakie to uczucie, opuścić klub, w którym grało się przez 16 lat?
- Dziwne. W Ruchu spędziłem całe piłkarskie życie. To bardzo istotny moment. Wiele wspomnień, dobrych i gorszych chwil… Byłem przywiązany do klubu. Wiele zawdzięczam trenerom, działaczom czy kibicom, którym chciałbym podziękować za te wszystkie lata. Nawet nie spodziewałem się, że tych głosów płynących od kibiców będzie teraz tak dużo. To bardzo miłe. Cieszę się, że rozstajemy się w dobrych relacjach. Nikt nikomu nie rzucał kłód pod nogi. Na tym bardzo mi zależało, by pożegnać się w dobrej atmosferze. Zakończył się długi etap. Ta zmiana była mi potrzebna. Przede mną nowe wyzwania, nowe cele. Zaczynam kolejną przygodę.
(...)
Po spadku z ekstraklasy miał pan być indywidualnością, wokół której budowany będzie nowy Ruch. Czy kapitańska opaska ciążyła?
- Chciałem się tego podjąć; zmierzyć się z tym. To było duże doświadczenie, być kapitanem takiej drużyny w takim momencie. Starałem się wywiązywać z tej roli jak najlepiej potrafię. Gdybym mógł cofnąć czas, wiele rzeczy zrobiłbym inaczej. Ruch był dla mnie bardzo ważny. Zależało mi, by jak najszybciej wszystko w Chorzowie się poprawiło. Nie wyszło, choć w I lidze mieliśmy dobry moment. Po wygranych derbach w Katowicach wydawało się, że zaczyna się układać, ale nie potrafiliśmy tego pociągnąć. Bardzo żałuję. Utrzymanie w I lidze bardzo by nam wszystkim pomogło. Moglibyśmy wtedy zacząć myśleć o większych rzeczach. Drugi spadek z rzędu był dużym ciosem dla nas wszystkich. Ciężko było się odbić.
Jesień w II lidze zakończyliście na ledwie 12. miejscu…
- Założenia były inne. Od początku chcieliśmy punktować i plasować się w czubie tabeli, ale liga nas zweryfikowała. Były mecze, w których po prostu okazywaliśmy się słabsi od przeciwników, z kolei często będąc zespołem lepszym nie potrafiliśmy tego przełożyć na wynik. Nasz skład całkiem się zmienił, przebudował. W kadrze było sporo młodych zawodników. Uważam, że dysproporcja między młodymi a starszymi była za duża. Może trochę brakowało doświadczenia. Niektórym wydawało się, że II liga nie będzie dla Ruchu wielką przeszkodą. Mówiło się o szybkim awansie, ale nie ułożyło się tak, jak chcieliśmy. To nie była wybitna jesień zarówno w wykonaniu moim, jak i drużyny. Patrząc wstecz, myślę sobie, że trudno jest, aby zespół mając zupełnie nowy skład od razu zafunkcjonował - zwłaszcza przy tak dużych oczekiwaniach. Siedziałem w szatni i widziałem ekipę złożoną z fajnych, młodych ludzi. Chcieliśmy bardzo. Może te chęci i presja sprawiły, że zadanie nas trochę przerosło i niewiele wychodziło.
(...)
Ile ofert po spadku Niebieskich z ekstraklasy pan odrzucił?
- Kilka. Mogłem w tej ekstraklasie zostać, ale nie ma co już tego rozdrapywać. Sądzę, że to kwestia tygodnia, gdy wszystko załatwimy i będę miał nowy klub. Niemądre z mojej strony byłoby rozstawanie się z Ruchem, nie mając niczego w zanadrzu. Myślę, że znajdę się w lidze wyższej niż II, ale konkretów jeszcze zdradzić nie mogę.
źródło:
Sport