Ireneusz Psykała (trener juniorów):
- Wynik zdecydowanie emocjonalny, bo wydawało się, że będzie to mecz, który w końcu wygramy. W pierwszej połowie lepiej operowaliśmy piłką i więcej atutów piłkarskich było po naszej stronie. Po dającej prowadzenie bramce Iwanka okazało się nagle, że przestaliśmy grać i najprostsze środki Górnika były skuteczne. Długa piłka "za plecy" stawała się dla nas w tym momencie problemem. Przeciwnik zrobił zdecydowanie za mało, aby zdobyć te trzy bramki. I tu jest jakiś problem, bo te trzy stracone bramki w meczu stają się u nas jakąś regułą. Poza tym za mało jest agresywności sportowej, która powinna się pojawić.
Nie wiem, co nas tak uspokoiło. Wcześniej graliśmy w piłkę na swoich warunkach, prowadziliśmy grę bezkontaktowo, ale jak już do kontaktu dochodziło, to potrafiliśmy zareagować. Teraz, kiedy najważniejszym elementem zaczyna być walka, po prostu jej nie ma. Nic nam się z urzędu nie należy - najpierw trzeba wykonać orkę na boisku, a dopiero potem zacząć grać w piłkę! Trzeba pochwalić chłopaków, że po impulsie w szatni pokazali jednak charakter, który gdzieś tam w nich drzemie. Staraliśmy się do końca o korzystny rezultat i na tym trzeba się oprzeć - mieć nadzieję, że jest coś uśpionego w drużynie, co za chwilę się ujawni.
źródło: AP Ruch Chorzów