23-letni
Robert Obst może stać się wkrótce filarem defensywy Ruchu Chorzów. Środkowy obrońca jest bliski podpisania kontraktu z czternastokrotnymi mistrzami Polski.
- Jeżeli będę dostawał szansę gry, to wezmę na siebie odpowiedzialność. Nie boję się tego, że będę dowodzić linią obrony - przekonuje zawodnik, który może także występować na pozycji defensywnego pomocnika. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.
Od początku swojej przygody z piłką byłeś związany z Pogonią Szczecin, zaś ostatni sezon spędziłeś na wypożyczeniu w Wigrach Suwałki. Jak wygląda twoja obecna sytuacja?
Robert Obst: - Aktualnie nie mam kontraktu z żadnym klubem. 6 lipca miałem urodziny, nie ma ekwiwalentu i jestem wolnym zawodnikiem. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się sfinalizować rozmowy z Ruchem.
Szybko przekonałeś do siebie trenera Fornalaka. Testy trwały w zasadzie dwa dni, a następnie zapadła pozytywna decyzja co do twojej osoby.
- Nie traktowałem tego jako testy. Z trenerami Dariuszem Fornalakiem oraz Karolem Michalskim współpracowałem już w Pogoni i to oni wprowadzili mnie do Ekstraklasy. Chodziło tylko o dogranie szczegółów, dlatego wybrałem Ruch, choć miałem też inne propozycje. Chcę się rozwijać, a w Chorzowie będzie to możliwe. Fajna perspektywa, klub z historią i nic tylko wrócić na szczyt.
Jakie kluby były tobą zainteresowane?
- Między innymi Odra Opole, z którą w środę rozegraliśmy sparing, ale były to tylko wstępne rozmowy. Byłem też na testach w Piaście Gliwice, ale Uros Korun podpisał kontrakt i temat się zamknął. Miałem ponadto oferty z pierwszej ligi oraz trochę niższej zagranicznej ligi. Jednak na to jeszcze przyjdzie czas. Mam już wprawdzie 23 lata, ale mogę się jeszcze rozwinąć i później pójść dalej.
W Pogoni Szczecin spędziłeś kilkanaście lat, ale udało ci się rozegrać tylko 13 meczów w Ekstraklasie. Jesteś zadowolony z tego dorobku, czy odczuwasz niedosyt?
- Ile wypracowałem, tyle zagrałem. Taka jest prawda. Gdybym miał większe umiejętności lub trochę więcej szczęścia, bo zdarzały się niestety groźne kontuzje, to może byłoby tego więcej. W zespole "Portowców" rozegrałem łącznie 15 meczów (13 w lidze plus 2 w Pucharze Polski - przyp. red.), a w ostatnim strzeliłem bramkę. Można powiedzieć, że na pożegnanie, bo nie wiedziałem, jak ta historia się potoczy. 16 lat w Pogoni minęło i troszkę smutno, że tak się zakończyło. Nie przekreślam jednak tego klubu, jestem ze Szczecina i zawsze będzie jakieś powiązanie.
Znacznie więcej meczów zaliczyłeś w pierwszoligowych Wigrach Suwałki.
- Wystąpiłem w 25. z 34. możliwych spotkań, z czego 14 razy w pierwszym składzie. Co prawda w Suwałkach grałem na środku pomocy, ale ogólnie jestem środkowym obrońcą i na tej pozycji czuję się najlepiej. Uważam, że był to dla mnie dobry sezon, podczas którego się rozwinąłem i dojrzałem jako człowiek. W końcu to był mój pierwszy wyjazd z domu. Miałem też większy rytm meczowy, więc na pewno nie uważam tego za stracony czas.
Paradoksalnie, w Ruchu nie będziesz jednym z najmłodszych zawodników, bo większość zespołu stanowią juniorzy.
- Dostałem już wstępne instrukcje oraz wizję tego, jak to ma wyglądać. Jestem najstarszy w tej linii obrony i teoretycznie najbardziej ograny. Moje doświadczenie jest minimalne, ale jednak jest. Jeżeli będę dostawał szansę gry, to wezmę na siebie odpowiedzialność. Nie boję się tego, że będę dowodzić linią obrony.
Czy w przeszłości miałeś już styczność z Niebieskimi?
- Oczywiście. Kiedyś dostałem nawet propozycję z Ruchu, ale to była jeszcze Młoda Ekstraklasa, a ja nie chciałem jeszcze wyjeżdżać z domu i na tym się skończyło. Natomiast rok temu przyjechałem tutaj z Wigrami. Mecz zakończył się remisem 2:2, a ja zapamiętałem bardzo dobrą murawę. Kibice Ruchu są z kolei znani w całej Polsce i mam nadzieję, że poniosą nas dopingiem.
W szatni Ruchu spotkałeś znajome twarze?
- Wojtka Kędziorę oraz Tomka Podgórskiego kojarzę oczywiście z meczów ligowych. Z Michałem Walskim znam się jeszcze z czasów Pogoni, gdzie w młodszych rocznikach grałem także z Mateuszem Bartolewskim.
Za niewiele ponad tydzień rozegracie inauguracyjny mecz z Siarką Tarnobrzeg. Jak przebiegają przygotowania?
- Osobiście żałuję, że trochę późno dołączyłem do zespołu, Byłem jednak w ciągłym treningu, więc fizycznie na pewno nie ma żadnej straty. Z "Małym" (Dominikiem Małkowskim - przyp. red.) dobrze się już dogadujemy, choć dopiero od niedawna ze sobą gramy. Moim zdaniem te dziesięć dni to idealny czas, aby przygotować się do ligi. Spokojnie zdążymy.
Rozmawiacie o celach na nowy sezon?
- Celem jest awans i chyba nikt nie bierze czegoś innego pod uwagę! Po to się zbroimy, żeby wrócić do pierwszej ligi. Wiadomo, że mamy dużo młodzieży, ale to żadne wytłumaczenie, bo są też doświadczeni zawodnicy. Liczę, że ta mieszanka da taki efekt, jakiego wszyscy oczekujemy.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)