- Niestety, Ruch to dziś nie marka, do której idzie się w ciemno. Kiedyś było tylko: "Ruch! O!". Bardzo byśmy chcieli, żeby te czasy wróciły, ale w tej chwili tak nie jest - mówi trener Niebieskich
Dariusz Fornalak, który poprowadzi naszą drużynę w drugiej lidze.
Zapraszamy do przeczytania fragmentów wywiadu, który ukazał się w "Sporcie".
Kończy się czerwiec, a kontraktu nie podpisał jeszcze żaden nowy zawodnik. Na ile to sytuacja, którą macie pod kontrolą?
Dariusz Fornalak: - Trudno mówić, że mamy coś pod kontrolą. Rozmowy z ludźmi, którzy mają przyjść do drugiej ligi, nie są łatwe. Niestety, wydarzenia ostatnich lat spowodowały, że Ruch nie jest postrzegany jako klub pierwszego wyboru i musimy zdawać sobie z tego sprawę. Dodatkowo, wymagania niektórych zawodników są tak duże, że nie jesteśmy w stanie pewnych kwestii przeskoczyć. Negocjacje są ciężkie, czasu jest bardzo mało, ale mam nadzieję, że niebawem poznamy kilka konkretnych nazwisk, które spowodują, że będzie łatwiej o ukierunkowanie we właściwy sposób naszej młodzieży. Taki mamy zamysł.
Blisko Ruchu byli Piotr Giel i Tomasz Foszmańczyk. Pierwszy trafił do Tychów, drugi do Chojnic.
- Przyznaję, że sporządzona przez nas lista nazwisk była dość długa, przygotowaliśmy ich wiele. Nie ukrywam - tak, Tomek był blisko, ale niestety nie byliśmy w stanie go zatrudnić.
(...)
Jak obecna sytuacja drużyny ma się do deklaracji włodarzy, że jedynym celem musi być awans do pierwszej ligi?
- Zobaczymy. Nikt nie chce oglądać Ruchu, który przegrywa i dołuje. Wszyscy życzymy sobie, żeby nasze marzenia się ziściły, ale musimy patrzeć na rzeczywistość realnie. Cele postawimy sobie na pewno. Moim zdaniem jednak, w tej chwili jest jeszcze za wcześnie, by deklarować stuprocentowo nasze "chciejstwo". Ono jest - i to bardzo duże - ale przeanalizujemy sobie wszystko dokładnie w momencie, gdy kadra zespoły będzie zamknięta. Dopiero wtedy będziemy wiedzieć, czego możemy od siebie wymagać. Powiedzieć, że gra się o najwyższe cele, można zawsze, ale podstawy muszą być spełnione.
Jakie powinny być proporcje między młodzieżą a pozostałymi zawodnikami?
- Trudno mówić o konkretnych liczbach. Musimy mieć świadomość tego, jacy ludzie ewentualnie tu do nas przyjdą. Niezbędne minimum to posiadanie w każdej formacji człowieka, który trochę w piłkę pograł, przeżył wiele boiskowych sytuacji, grał na różnych szczeblach i będzie dla tych młodych ludzi autorytetem, skutecznie ich pokieruje. Kilku takich doświadczonych ludzi jest temu zespołowi niezbędnych.
Wyobraża pan sobie drużynę bez Macieja Urbańczyka?
- We wtorek na treningu Maciek poczuł lekki ból mięśnia dwugłowego, dlatego nie zagrał z Garbarnią. Nie chcieliśmy, aby ten uraz się pogłębił. Odpowiadając na pytanie: wyobrażać sobie trzeba różne rzeczy. W tej chwili jednak Maciek jest naszym zawodnikiem i nie rozpatruję innych rozwiązań.
Liczy pan na wracającego z Mielca Bartosza Nowaka?
- Szczerze - tak. Wszystko może jednak się zdarzyć.
Rozmawiał pan z nim?
- Owszem. Bartek jest naszym zawodnikiem. Zgodnie z umową, niebawem zamelduje się w Chorzowie. Myślę, że tylko i wyłącznie od niego zależy, czy będzie chciał grać w Ruchu.
źródło:
Sport