- Jeśli Ruch zrobił plan naprawczy, to my patrzymy tylko na to, czy zobowiązania są regulowane na bieżąco. Natomiast zobowiązania, które są zaległe i przeterminowane, muszą zostać uregulowane. Jeśli nie może tego zrobić klub, to musi znaleźć kogoś, kto zrobi to z zewnątrz - powiedział w rozmowie z dziennikiem "Sport" przewodniczący Komisji ds. Licencji Klubowych Krzysztof. A. Rozen. Zapraszamy do przeczytania fragmentów...
Jak określiłby pan sytuację licencyjną Ruchu Chorzów?
Krzysztof A. Rozen: - Ruch nie spełnia w tej chwili pierwszoligowych wymogów. Podstawowa rzecz to zaległe zobowiązania w stosunku do osób chronionych licencyjnie. Cała reszta została napisana w komunikacie.
Mowa o zaległościach wobec ZUS-u i Urzędu Skarbowego, czy jeszcze jakieś?
- Chodzi o nieuregulowane zobowiązania objęte kryteriami F.03 i F.04 czyli z tytułu transferów, wynagrodzeń oraz powstałe na skutek wyroków sądowych.
(...)
Jak reaguje pan na głos klubu, że nie może spłacać pewnych zobowiązań, bo naruszyłby postanowienia układu sądowego z wierzycielami?
- Niczego nowego nie powiem. Przez cały ubiegły sezon staraliśmy się jak najmocniej wyjść Ruchowi naprzeciw. Sytuacja ciągnie się już od jakiegoś czasu. Byliśmy jako komisja bardzo wyrozumiali i cierpliwi. Braliśmy pod uwagę wszystkie uwarunkowania; to, że Ruch restrukturyzuje się i próbuje wyjść z tarapatów. Rozumiemy, że ktoś ma problemy i nie może wywiązywać się z płatności, ale przecież nie ma obowiązku gry w ekstraklasie, pierwszej czy drugiej lidze. Można zrobić program naprawczy i zacząć od niższej klasy rozgrywkowej. Nie ma obowiązku uczestniczenia w rozgrywkach na szczeblu centralnym. Jeśli się w nich chce uczestniczyć, to trzeba przestrzegać obowiązujących zasad.
(...)
Czy Ruchowi łatwiej będzie o licencję na drugą niż pierwszą ligę?
- To raczej pytanie do zarządu Ruchu - co Ruch chce zrobić? Zarząd zapewniał w grudniu ubiegłego roku, że już w lutym pozyska wiarygodnego finansowo sponsora strategicznego. Do tej pory tego sponsora nie przedstawił. Takie deklaracje łatwo się składa, ale z ich realizacją w przypadku Ruchu jest słabo. Mimo to mam nadzieję, że klubowi uda się wyjść z tarapatów jak najszybciej. Pozostaje jednak pytanie, jaki klub ma mieć budżet? Jakie będą źródła przychodów i finansowania klubu? Na pewno odpadają spółce wpływy z tytułu gry w pierwszej lidze, pewnie przychody z dnia meczowego też będą niższe. Za tym powinna pójść redukcja kosztów. Zarząd musi się przyjrzeć, zweryfikować swój budżet. Jeśli klub spełni wymagania, to nie widzę problemu. Będę jednak powtarzał: jeśli są tak duże napięcia finansowe, takie obostrzenia, może najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby najpierw rozwiązanie swoich problemów finansowych, a potem rozpoczęcie sportowej walki?
Sugeruje pan, że najlepiej Ruchowi byłoby zejść do niższej klasy rozgrywkowej?
- Nie chciałbym niczego sugerować, to jest decyzja zarządu.
W Łodzi zakładano inne podmioty, które kontynuują tradycje ŁKS-u i Widzewa, ale dawni wierzyciele zostali z pustymi rękami. Czy środowisko piłkarskie nie powinno chwalić Ruchu, że mimo wszystko próbuje spłacać zobowiązania sprzed lat?
- Proszę mi wierzyć, że środowisko sportowe wspiera Ruch. Nie wiem, czy całe, bo różne były głosy; że komisja, której przewodniczę od ubiegłego roku, wykazała się aż nadto cierpliwością i przychylnością w stosunku do chorzowian. Moje motto jest takie, że chcemy pomagać. Ktoś może powiedzieć jednak: "Dobrze, ale jeśli ma być finansowe fair play, to dlaczego my mamy płacić na czas zawodnikom i mieć wszystko poukładane, a nasi przeciwnicy nie?". To tak, jakbyśmy powiedzieli, że jednej z drużyn nie obowiązuje reguła spalonego!
źródło:
Sport
fot. PZPN