- W przyszłym tygodniu czeka mnie spotkanie z inwestorem z zewnątrz, spoza naszego kraju. Mamy dwa takie podmioty, które po uprawomocnieniu układu same się do nas zgłosiły. Będziemy prowadzili rozmowy o współpracy - mówi Prezes
Janusz Paterman, który udzielił wywiadu dziennikowi "Sport". Poniżej prezentujemy wybrane przez nas fragmenty, a także link do całości.
Radny Waldemar Kołodziej zaapelował, by Ruch nie przychodził już w tym roku do miasta po pieniądze. Odbiera pan to spokojnie?
Janusz Paterman: - Raczej tego nie zakładamy. Uprawomocnił się nasz sądowy układ z wierzycielami. Teraz jest czas na wprowadzenie inwestorów, którzy deklarowali, że wejdą do spółki. Czas na sponsorów. Podmioty powoływały się dotąd na to, że nie są w stanie nas jeszcze wesprzeć, bo układ jest nieprawomocny, a sytuacja niepewna. Dziś jest już inaczej, dlatego - tak jak w aucie - wrzucamy trzeci bieg i przyspieszamy. Pora na pozyskanie kapitału ze źródeł, które deklarowały wcześniej, że po uprawomocnieniu się układu nas wesprą. Ale nie zapominajmy, że miasto i prywatny kapitał, który zaangażował się w Ruch w ostatnim roku, są współodpowiedzialne za spółkę i wspólnie muszą się w nią angażować na wypadek różnych nieprzewidzianych okoliczności.
Ile tych podmiotów jest?
- Wiele drobnych i trzy poważniejsze. Możemy na nie liczyć. Myślę, że nikt się z nich nie wycofa i będzie spełnione to, co wcześniej zostało zadeklarowane.
To kwestia jakiego czasu? Dwóch tygodni? Miesiąca?
- Spokojnie. Procedury przetargowe w dużych spółkach trochę trwają. Ich rady nadzorcze muszą wyrazić zgody. To ściśle określone przepisami. To kwestia miesiąca, może dwóch, gdy powinno się to wszystko ziścić. Z jednym z tych "graczy" spotykam się już w przyszłym tygodniu i wierzę, że w ciągu kilkunastu dni będziemy mogli ogłosić podpisanie pierwszej umowy.
W grudniu na sesji rady miasta padło zdanie, że Ruch doczeka się sponsora o wsparciu na ekstraklasowym poziomie.
- Podtrzymuję te słowa. Dokumenty są złożone, procedury z naszej strony zostały zrealizowane. Najważniejsze, że stało się to, co było niezbędne do pomyślnego doprowadzenia tej sprawy do końca, czyli uprawomocnienie układu.
Coś "zadzieje" się wreszcie na koszulkach piłkarzy?
- Myślę, że tak, ale też spójrzmy w kalendarz. Za niedługo maj. Mówimy więc raczej w tym kontekście już o przyszłym sezonie. Dodam, że w przyszłym tygodniu czeka mnie spotkanie z inwestorem z zewnątrz, spoza naszego kraju. Mamy dwa takie podmioty, które po uprawomocnieniu układu same się do nas zgłosiły. Będziemy prowadzili rozmowy o współpracy; na jakiej płaszczyźnie ma być prowadzona i jak głęboko te firmy chcą zaangażować się w Ruch.
Z jakich krajów?
- Wolałbym nie zdradzać. Jedna jest z kraju europejskiego, druga - spoza Europy.
Co z Pepsi?
- Rozmawiamy i to nawet o wsparciu na poziomie wyższym niż pierwotnie w kontekście tego sponsora zakładaliśmy. W przypadku Pepsi może już w ciągu tygodnia czy dwóch też dojdzie do podpisania umowy.
(...)
Bardzo zawiódł pana Vilim Posinković?
- Posinković jest bardzo zdolny piłkarsko i tych, którzy znają się na futbolu, nie muszę chyba przekonywać, że ma talent. Potrafi grać, ale nie potrafi opanować pewnych przyzwyczajeń. W klubie nie ma miejsca dla ludzi, którzy energię zostawiają nie tylko na boisku, ale też w innych miejscach. Szkoda, że tacy piłkarze, jak Vilim mają taką karierę, zamiast czegoś więcej. Musimy patrzeć przez pryzmat reszty szatni. Każdy dla każdego, jeden dla drugiego powinien być przykładem. Nie ma miejsca dla indywidualistów, którym się nie chce czy którzy nie są w stanie biegać, bo mają inne priorytety. Jeśli wchodzisz na boisko, to ma się "lać pot i krew". Do tego będę dążył. Powtarzam, że pierwszej ligi nie wygrywa się techniką, a przede wszystkim ambicją. Piłkarze udowodnili to w środę z Chojniczanką.
źródło:
Sport