Wciąż nie wiadomo, jak zakończy się sprawa meczu Stomil Olsztyn - Ruch Chorzów, który miał się odbyć w sobotę, ale został odwołany na niespełna godzinę przed planowanym rozpoczęciem z powodu złego stanu boiska. Włodarze Niebieskich wnioskują o ukaranie rywali walkowerem, zaś olsztynianie proszą o wyznaczenie nowego terminu spotkania oraz deklarują, że zapłacą drużynie z Cichej za przejazd i zakwaterowanie.
- My to wszystko rozumiemy, ale my również mamy swoje racje. Mieliśmy obawy, że ten mecz może się nie odbyć. Dopytywaliśmy, czy jest takie niebezpieczeństwo. Wręcz bombardowaliśmy pytaniami... "Przyjeżdżajcie. Gramy!" - słyszeliśmy w odpowiedzi - wskazuje Prezes Ruchu Janusz Paterman i kontynuuje: - No to ruszamy, a z nami 20 autokarów kibiców. I co? Na miejscu dowiadujemy się, że stan murawy to wielka lipa. Nie przekonuje mnie tłumaczenie, że zadecydowała o tym noc z piątku na sobotę. Moim zdaniem ta murawa będzie nieprzydatna do gry jeszcze przez dwa tygodnie. Pod powierzchnią jest zmrożona ziemia, a u góry bagienko. Trzeba czasu, żeby to osuszyć.
- Szanujmy się. Delegat był rozsądnym człowiekiem, decydując się na odwołanie tego meczu. Na takim boisku nie dało się grać. To groziło kontuzjami. Teraz słyszymy, że mamy zagrać w innym terminie. Nie zgadzamy się na to. Terminarz pędzi jak szalony. My oddajemy też swoich zawodników do różnych, młodzieżowych reprezentacji Polski. Może się więc okazać, że musielibyśmy jechać do Olsztyna w bardzo osłabionym składzie. Nie możemy sobie na to pozwolić w sytuacji, gdy ten mecz może nawet decydować o naszym utrzymaniu w I lidze - zaznacza Paterman.
źródło:
Gazeta Wyborcza Katowice