- Klub stworzył nam super warunki do przygotowań. Zarówno wyjazd na Cypr, jak i obóz w Rybniku, nie można było na nic narzekać. Ciężko pracowaliśmy, ja też jestem z tego czasu zadowolony, bo przepracowałem całą zimę bez kontuzji. Liczę, że to zaprocentuje w lidze - mówi napastnik Ruchu
Paweł Wojciechowski, który udzielił wywiadu portalowi "Łączy Nas Piłka". Prezentujemy wybrane fragmenty.
Są jakieś miłe wspomnienia z pobytu w Opolu?
Paweł Wojciechowski: - Ja jestem generalnie człowiekiem pozytywnie nastawionym do życia, ale mimo wszystko zadra po tej jesieni pozostaje. Nie dostałem tak naprawdę w Odrze szansy, zostałem odstawiony, więc trudno o miłe wspomnienia. Myślałem, że ten okres w klubie będzie zupełnie inny. Dlatego dziękuję najbliższym, bo dzięki nim czas w Opolu mi szybciej i łatwiej minął. A nie było przyjemnie. Sportowiec zawsze stawia sobie wyzwania, chce by było jak najlepiej. Ja miałem podobnie i nie potrafiłem zrozumieć, czemu nie dostawałem szans. Jest zadra, będę chciał pokazać włodarzom Odry, że ktoś się pomylił.
Majowy mecz z Odrą w barwach Ruchu nie będzie jednym z wielu?
- Nie. Kłamałbym, gdybym tak stwierdził. Tu chodzi o rację, obie strony będą chciały ją sobie udowodnić. Zarówno ja, jak i Odra. To będzie mecz szczególny.
(...)
W szatni tematy związane z kłopotami Ruchu się przewijają?
- Nie da się od tego uciec. Ja jednak staram się w trakcie zajęć skupić wyłącznie na piłce. Generalnie jednak w samym klubie nie widzę problemów. To co zostało obiecane jest realizowane, my chcemy teraz już skupić się na meczach. Fakt, że opinia o Ruchu w środowisku piłkarskim nie jest najlepsza. Może też dlatego do Chorzowa przychodzą zagraniczni zawodnicy...
(...)
Lata gry za granicą dużo dały, prócz tego, że podszkolił pan grę na "10"?
- Na pewno pobyt w obcych krajach wiele wnosi do życia człowieka. Mnie również dużo nauczył, bo przecież ja wyjeżdżałem do Hiszpanii mając niespełna 18 lat. Nie byłem jeszcze ukształtowany, ani piłkarsko, ani życiowo. Nie miałem w Polsce skończonej jeszcze szkoły, na początku w Holandii żyłem z rodziną miejscową, by się szybciej zaaklimatyzować. Na pewno bardzo mocno wpłynęło to na mój charakter, pod tym względem wiele się nauczyłem.
(...)
W szatni Ruchu pewnie języki obce się przydają.
- Oczywiście. Mogę z naszym trenerem Rochą porozmawiać po hiszpańsku, z każdym po angielsku, a jak z Marcinem Kowalczykiem mamy jakieś prywatne sprawy, tak by koledzy nie rozumieli, to rozmawiamy po rosyjsku (śmiech).
Dzisiaj pan jeszcze myśli o kolejnym wyjeździe zagranicznym?
- Nie, nie jestem chyba takim człowiekiem. Jestem na Cichej i dlaczego nie miałbym tutaj zostać na przykład na pięć najbliższych lat? Jeżeli w klubie będzie wszystko ok, wszystko się dobrze poukłada, drużyna będzie miała szansę powalczyć o awans do ekstraklasy, to czemu nie? Ja tak na to patrzę. Może chciałoby się grać na pełnym stadionie jak w Heerenveen, ale z drugiej strony Ruch ma też wspaniałych kibiców. W klubie jest bardzo wiele miłych osób, jak chociażby pani Renia, która zajmuje się sprzętem. Klub ma mnóstwo wiernych kibiców, cała otoczka Ruchu, to jak klubowe media działają, jestem pozytywnie zaskoczony tym wszystkim. Czasem nawet pogawędzimy po śląsku.
źródło:
LaczyNasPilka.pl