- Strata goli przez Niebieskich w końcówkach meczów w tej rundzie była ich wizytówką, z tego powodu uciekło im kilka bezcennych punktów. Muszą coś z tym zrobić, bo to nie jest tylko kwestia braku koncentracji - mówi doskonale znany przy Cichej
Marcin Malinowski. Były kapitan drużyny Ruchu opowiedział na łamach "Sportu" o derbach Śląska, a także o grze chorzowskiego zespołu.
Podczas swojej kariery rozegrał pan mnóstwo meczów derbowych w ekstraklasie. Co w tych potyczkach jest takiego wyjątkowego?
Marcin Malinowski: - Na plan pierwszy wysuwają się kibice. To utarty slogan, ale dla nich jest bardzo ważne, kto będzie "rządził" w regionie. Piłkarze też gdzieś z tyłu głowy mają zakodowane, że taki mecz - mimo wszystko - jest o wiele ważniejszy od pozostałych. Trenerzy zawsze powtarzają, że za zwycięstwo w każdym meczu, również tym derbowym, dostaje się tylko trzy punkty i z matematycznego punktu widzenia to prawda. Ale z psychologicznego już nie, bo kibice w takich pojedynkach wręcz żądają zwycięstw. A jeżeli już się nie uda wygrać, to porażka jest po prostu niedopuszczalna. W ich mniemaniu drużyna może przegrać wszystkie mecze, ale derbowego za żadne skarby świata.
(...)
Gra którego z obecnych pierwszoligowców z województwa śląskiego najbardziej przypadła panu do gustu?
- Niestety, nie mogę wskazać żadnej drużyny, bo każda z nich miała wzloty i upadki. Brakowało mi stabilizacji, dobre lub bardzo dobre mecze zespoły przeplatały słabymi występami. Podbeskidzie po objęciu rządów przez trenera Adama Noconia radziło sobie bardzo dobrze, ale na finiszu osiadło na mieliźnie. Tabela pokazuje, że najlepszym zespołem z województwa śląskiego jest Raków Częstochowa, co jest dla mnie mimo wszystko zaskoczeniem.
(...)
Jakiś konkretny mecz derbowy z rundy jesiennej utkwił panu w pamięci?
- Z wiadomych względów nieco uważniej przyglądam się poczynaniom Ruchu Chorzów. Najbardziej zapadł mi w pamięci ich mecz z GKS-em Tychy. Prowadzili 2:0 i wydawało się, że trzy punkty mają pewne. W końcówce spotkania stracili jednak dwa gole i musieli zadowolić się remisem. To denerwujące i irytujące. Strata goli przez Niebieskich w końcówkach meczów w tej rundzie była ich wizytówką, z tego powodu uciekło im kilka bezcennych punktów. Muszą coś z tym zrobić, bo to nie jest tylko kwestia braku koncentracji. Na odpowiedzialnych pozycjach w Ruchu grają teraz młodzi ludzie, którym brakuje doświadczenia.
» Skomentuj na Facebooku lub Twitterze
źródło: Sport