Vilim Posinković (napastnik Ruchu):
- Dlaczego po bramce wykonałem gest uciszający trybuny? To są derby. Po prostu słyszałem za dużo wyzwisk z trybun. Rozumiem już polski język na tyle, by wiedzieć, kiedy się mnie obraża. Motywuje mnie to jednak jeszcze bardziej. Lubię taką atmosferę, szczególnie, gdy zdobywam bramkę. Nie mam oczywiście tego za złe kibicom, nie obchodzi mnie to co o mnie krzyczą. Zresztą to wszystko schodzi teraz na drugi plan. Ważne było, by po przegranej w Niepołomicach wrócić na odpowiedni tor i spróbować wydostać się z tej niebezpiecznej strefy, w jakiej się znajdujemy.
Pierwsza połowa meczu była bardzo dobra. Nie wiem, czy nasza najlepsza w tym sezonie. Nie mnie to oceniać, to zadanie dla dziennikarzy. Ale rzeczywiście zagraliśmy dobrze, strzeliliśmy dwa gole, mieliśmy okazje, by zdobyć kolejne. Nie udało się, prowadziliśmy 2:0 i wiedzieliśmy, że dobrze by było zdobyć jeszcze jedną bramkę, bo rywale zaatakują od początku drugiej połowy. Niestety GKS zdobył w końcu gola kontaktowego. Nie zdołali jednak wyrównać. Rywale mieli długo piłkę, napierali na nas, zwłaszcza w końcówce, ale my strzeliliśmy dwa piękne gole i koniec końców myślę, że zasłużyliśmy na zwycięstwo.
To nie był zwykły mecz. Dla nas to 3 punkty, jak w każdym spotkaniu. Ale dla fanów, ludzi którzy kochają Ruch, to coś znacznie więcej. Oczywiście czujemy dzięki temu więcej pewności siebie. To przyjemne uczucie wygrać z klubem z tego samego regionu. Musimy tylko pamiętać, że dostaliśmy za ten mecz tyle samo punktów, co za każde inne zwycięstwo. Derby to derby, fajnie zagrać w takiej atmosferze, ale poprawa sytuacji w tabeli jest najważniejsza.
Miłosz Przybecki (pomocnik Ruchu):
- Zaserwowaliśmy wszystkim bardzo fajny mecz. Ciężko o coś lepszego, niż zwycięstwo na terenie Gieksy przy pełnym stadionie. Wiadomo, jaki to jest ważny mecz dla naszych kibiców. Pierwsza połowa moim zdaniem była dobra, długo dominowaliśmy. W drugiej już było gorzej, bardziej się cofnęliśmy. Gieksa niemalże wyrównała, było ciężko, ale daliśmy radę. Wygraliśmy i to było najważniejsze.
W pierwszej połowie pokazaliśmy duży spokój i mądrość w grze, w drugiej było gorzej. W momencie, w którym kibice GKS-u odpalili racę trochę odpoczęliśmy i nabraliśmy siły. Dzięki temu łatwiej dotrwaliśmy do końcowego gwiazda sędziego.
źródło: Ruch Chorzów