W Ruchu Chorzów doszło latem do rewolucji kadrowej. Wymieniono niemal cały zespół, zakontraktowano wielu nowych zawodników, w tym kilku obcokrajowców, ale efektów nie widać. Niebiescy wygrali tylko jedno spotkanie na sześć i wciąż są na minusie.
- Nie postawiliśmy na przypadkowych ludzi, jak nam niektórzy zarzucają. W kadrze jest wielu obcokrajowców, bo na takich piłkarzy nas stać. Zapewniam jednak, że gdybyśmy chcieli sprowadzić na ich miejsce Polaków, to kosztowałoby nas to dwa razy więcej. Podpisaliśmy umowy z nowymi zawodnikami, w których nie ma zapisanych kwot odstępnego. Prowizje dla menedżerów też były na znikomym poziomie. O tym też warto pamiętać - tłumaczy Prezes Janusz Paterman, który zdradza też, że jest problem z zaksięgowaniem pieniędzy z transferu Przemysława Bargiela do AC Milan. Okazuje się bowiem, że przedstawiciel jednego z akcjonariuszy niebieskiej spółki poprosił Włochów, by pieniądze przelać na jego konto i w ten sposób zbilansować wcześniejszą pożyczkę na rzecz Ruchu.
Niektóre ruchy transferowe naprawdę mogą dziwić. Obecnie na testach w klubie przebywa 19-letni Albańczyk Jurgen Peqini. Czy nie lepiej stawiać na młodziaków wychowanych na Cichej? - Pewnie, że lepiej. Tylko że i takich młodziaków trudno nam zatrzymać. Wychowujemy dla innych. Umowy były źle skonstruowane i traciliśmy takich chłopaków za darmo. Testy Albańczyka mogą się wydać dziwne tylko dla osób, które myślą w perspektywie jednego, kilku meczów. A my myślimy o tym, co będzie za rok, dwa, trzy. Albańczyk nie ma paszportu Unii Europejskiej, więc trudno byłoby mu teraz o miejsce w składzie Ruchu. Jeżeli jednak ktoś - ktoś komu ufam - rekomenduje go jako wielki talent, to dlaczego mam nie sprawdzić? Mogę przecież podpisać z takim chłopakiem kontrakt i wypożyczyć do innego klubu. Mogę poczekać i sięgnąć po niego, gdy będzie nam niezbędny. Naprawdę już lepiej postawić na nastolatka z Albanii niż na 30-latka z Polski - podkreśla w rozmowie z "Gazetą Wyborczą Katowice".
Takim nowym 30-latkiem w kadrze Ruchu mógł być Daniel Gołębiewski (ostatnio Polonia Warszawa), ale ten transfer nie dojdzie zdaniem Patermana do skutku. Wciąż natomiast szansę na powrót do Chorzowa ma obrońca Marcin Kowalczyk. - Brakuje nam doświadczonego stopera. Jestem pewny, że tę lukę zapełni też Bośniak Bojan Marković, który wkrótce dostanie pozwolenie na grę - dodaje.
"Gazeta Wyborcza" pisze ponadto, że wkrótce szansę gry ma dostać bramkarz Nikołaj Bankow. Bułgar ma zastąpić Libora Hrdlickę, który zawinił przy ostatniej bramce dla Chojniczanki Chojnice. Paterman nie chce jednak tego potwierdzić i odsyła do trenerów.
źródło:
Gazeta Wyborcza Katowice