- Tychy mają dziś więcej atutów niż Ruch. Także dlatego, że za GKS-em stoi bogatsze miasto. Tyle że Ruch to klub, który wychodził już z nie takich opresji. Czas Niebieskich jeszcze wróci - mówi były napastnik chorzowian
Krzysztof Bizacki.
Popularny "Bizak" udzielił wywiadu "Gazecie Wyborczej Katowice". Prezentujemy fragment rozmowy.
Dwa najbliższe panu kluby rywalizują teraz w pierwszej lidze, ale chyba pierwszy raz zdarza się tak, że to GKS ma więcej atutów niż Ruch.
Krzysztof Bizacki: - Za mojego piłkarskiego życia coś takiego jeszcze się nie zdarzyło. Ruch po spadku jest cieniem klubu, który przez lata miał ambicje walki o medale mistrzostw Polski. Brakuje pieniędzy, więc organizacja klubu automatycznie kuleje. To oczywiście ma wpływ na zespół. To naczynia połączone. Ruch się zmienia na naszych oczach. Zakaz transferowy powoduje, że budowa drużyny idzie na razie opornie.
Spoglądałem na mecz niebieskich w Mielcu i nie mam wątpliwości, że gdyby na boisku byli gracze, których klub zakontraktował w ostatnich tygodniach, to wynik byłby inny.
A tak trzeba zacisnąć zęby i czekać. Wierzmy, że ci, którzy zostali po spadku, oraz młodzież zdobędą już w piątek pierwsze punkty.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Ruch przystąpił do rozgrywek z pięcioma punktami na minusie.
- Te punkty są jak kotwica, która z każdą kolejką będzie ważyła i ciągnęła w dół coraz mocniej. Piłkarze spoglądają w tabelę. Zupełnie inaczej wychodzi się na boisko, gdy jest się na plusie. Gdy ma się w nogach wygrany mecz. Ruch jest w naprawdę trudnej sytuacji.
Po meczu w Mielcu delikatnie, ale jednak chwalono młody zespół Ruchu. Myślę jednak, że na Cichej będzie tej drużynie trudniej.
- Na pewno nie będzie już mogła czekać na to, co zaproponuje rywal. Na Cichej trzeba prowadzić grę, narzucić rywalowi swoje warunki. Kibice Ruchu to oddani, ale jednak bardzo wymagający fani. Przez lata widzieli zespół, który bił się o najwyższe cele. Wspominają znakomitych zawodników, którzy zakładali w przeszłości niebieskie koszulki. I oni będą chcieli oglądać zwycięski zespół nadal.
Trybuna kryta na Cichej potrafi ponieść do wygranej, ale z tych miejsc płynie też czasami szydera. Wymagający kibic potrafi też zdołować piłkarzy. W Ruchu na szczęście jest jeszcze kilku doświadczonych zawodników. Bramkarz Libor Hrdlicka, Maciek Urbańczyk, Kuba Arak...
Słowak to już rzeczywiście doświadczony zawodnik, ale Arak i Urbańczyk są wciąż na początku swojej piłkarskiej drogi. Od kogo pan się uczył, gdy wchodził do zespołu?
- No, to rzeczywiście nie wytrzymuje porównania. W drużynie był wtedy jeszcze Waldek Fornalik. Był Darek Fornalak, Piotrek Lech, Rysiek Kołodziejczyk, Darek Gęsior, Mirek Mosór, a nawet Mietek Szewczyk. Było się od kogo uczyć. To były takie czasy, że gdy graliśmy po 11 wewnętrzną gierkę, to ja biegałem dla zabicia czasu wokół boiska, bo na murawie nie było dla mnie miejsca.
źródło:
Gazeta Wyborcza Katowice