- Jeśli przy obecnym zawirowaniu klub i miasto "położą" szkolenie młodzieży, to o powrocie do ekstraklasy w najbliższych latach nie ma co marzyć. No, chyba że pojawi się "bogaty szejk" - mówi radny miasta Chorzów
Jacek Nowak, który udzielił wywiadu portalowi KatowickiSport.pl.
Prezentujemy wybrane fragmenty.
Od początku sprawy z wielomilionową pożyczką dla Ruchu zgłaszał pan wątpliwości i uwagi. Z czego to się wzięło? Nie ufał pan ówczesnym władzom klubu z Cichej?
Jacek Nowak: - W tej kwestii nie chodziło o zaufanie lub jego brak, ale o realne oceny jego deklaracji. Prezes Smagorowicz przedstawiał radnym plany finansowe, które w mojej ocenie były nierealne. Dla przykładu mówił jednocześnie o grze na Stadionie Śląskim i o dochodach z dnia meczu w kwocie bodajże 1 miliona złotych rocznie. Sprawdziłem to i o jakichkolwiek dochodach można myśleć przy frekwencji powyżej 20 tysięcy widzów, więc gra na Śląskim to dodatkowe koszty, a nie dochody. Już w tym jednym momencie jego wizja finansowa była niespójna. Takich spraw było więcej. Poza tym pan Smagorowicz unikał jak ognia udzielania jakichkolwiek odpowiedzi na piśmie - w czasie spotkań opowiadał radnym różne rzeczy, ale na wiele pytań, które jako ówczesny przewodniczący rady miasta zadałem mu pisemnie, nie odpowiedział do dziś. Jeśli ja, geolog z wykształcenia, dostrzegałem te finansowo-ekonomiczne nieścisłości, to uważam, że prezydent też musiał mieć wątpliwości, jednak z jakiejś przyczyny zaufał prezesowi Smagorowiczowi i w tej chwili miasto ponosi tego konsekwencje.
(...)
W ostatnim czasie głośno było o tym, że inny były prezes, Aleksander Kurczyk, chce wycofać swoje zabezpieczenia pożyczki. Co pan na to?
- To w mojej ocenie niepoważna propozycja i jeśli prezydent Kotala zgodzi się na to, to będzie to niegospodarność. To tak jakby ktoś wziął pożyczkę na budowę domu, a potem poprosił bank o anulowanie hipoteki, bo się z tego domu wyprowadził.
Jak widzi pan dalszy bieg zdarzeń? Wierzy pan w całkowity zwrot pożyczki, nawet na nowych, zmienionych warunkach, które zostały w piątek ogłoszone?
- Obawiam się, że znaczna część tych pieniędzy jest dla miasta stracona. Nie wiem, co obecnie próbuje wynegocjować prezydent, a czego chce nowy prezes Ruchu, ale nie zazdroszczę ani jednemu, ani drugiemu. Jest takie powiedzenie, że jeśli ktoś ma 5-10 tysięcy długu, to jest to jego problem, ale jeśli dług sięga 5-10 milionów, to jest to problem banku... W tej sytuacji za bank robi prezydent Kotala oraz prezes Centrum Przedsiębiorczości. Pamiętajmy, że prezydent Kotala udzielił Ruchowi 6 milionów pożyczki, z czego 3 zostały zwrócone. Pozostałe 12 "przeszło" przez Centrum Przedsiębiorczości, które zostało dokapitalizowane oficjalnie w celu rozpoczęcia budowy stadionu. Dlaczego tak się stało? Mogę się jedynie domyślać, że prezydent nie chciał podpisać całości pożyczki, gdyż miał obawy co do zabezpieczeń i część odpowiedzialności chciał przełożyć na Centrum. Ale, w mojej niefachowej ocenie, jeśli Centrum Przedsiębiorczości straci choć część tych pieniędzy, które w dokumentach miały posłużyć na budowę stadionu, a zostały pożyczone Ruchowi, to władze Centrum Przedsiębiorczości będą odpowiadały za niegospodarność.
(...)
Czyli jak powinna wyglądać idealna współpraca?
- Uważam, że obecnie miasto powinno mocno wspierać szkolenie młodzieży -
to w Ruchu od lat funkcjonowało dość dobrze i pozwoliło na, przepraszam za określenie, "wyprodukowanie" kilku dobrych zawodników. Jeśli Ruch w ciągu najbliższych kilku lat ma wrócić do ekstraklasy, to moim zdaniem trzeba oprzeć się na tych młodych zawodnikach, którzy mają wiele serca dla naszego klubu, chcą dla niego grać, a nie tylko zarabiać olbrzymie pieniądze. Jeśli przy obecnym zawirowaniu klub i miasto "położą" szkolenie młodzieży, to o powrocie do ekstraklasy w najbliższych latach nie ma co marzyć. No, chyba że pojawi się "bogaty szejk", który wyłoży na stół grubą kasę na spłaty zadłużenia i zakup zawodników, ale w to zbytnio nie wierzę.
źródło:
Katowicki Sport