Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej
Zbigniew Boniek udzielił ciekawego wywiadu "Przeglądowi Sportowemu". Były reprezentant Polski wypowiedział się m.in. o meczu pomiędzy Arką Gdynia a Ruchem Chorzów, w którym gola ręką zdobył zawodnik gospodarzy Rafał Siemaszko. Jak szef PZPN-u ocenił postawę sędziego Tomasza Musiała? Zapraszamy do przeczytania wybranych przez nas fragmentów rozmowy.
Gorąco za oknem, gorąco w lidze. W Gdyni sędzia Musiał popełnił nie błąd, a wielbłąd. Czy na spółkę z Rafałem Siemaszką spuścił Ruch do I ligi?
Zbigniew Boniek: - Błagam, to jakieś zaklinanie rzeczywistości. Tylko słabi i nieuczciwi ukrywają się za sędziami. Szukają wymówki, że zostali zdegradowani przez arbitrów. Kto bronił Ruchowi wygrywać mecze, kto pozbył się dobrego trenera, kto wypuścił Patryka Lipskiego, kto ma wieczne problemy z licencją? Przecież Ruch co roku nas oszukuje, a my ze względu na klub, nie działaczy, ciągniemy ich za uszy jak tylko możemy. Oczywiście wszystkim jest przykro z powodu tego, co stało się w Gdyni. Błąd był ewidentny. Gol nie powinien zostać uznany. Pomyłki sędziów były, są i będą. Dotyczy to wszystkich w równym stopniu. Kto powiedział, że ten mecz skończyłby się zwycięstwem Ruchu, gdyby gol Siemaszki był anulowany? Tempo meczu determinuje wynik. Mogłoby być 3:1 dla Arki, 2:1 dla Ruchu...
Wynik zdeterminowała ręka Siemaszki.
- Wszyscy mądrzy byli dopiero po obejrzeniu powtórki. Pierwsza reakcja? Przecież komentatorzy widzieli prawidłowego gola. Sędzia Musiał dobrze prowadził zawody, szukał pomocy, liniowy nie pomógł, tym bardziej Siemaszko, na którym się zawiodłem słuchając pomeczowych wypowiedzi. Słabe i pokrętne tłumaczenie. Jasne, że był błąd, ale to nie on zdegradował chorzowian. Lubimy tłumaczyć się w najprostszy sposób. Chować w krzakach i u siebie nie widzieć żadnych win. Każdy rozsądny zrozumie.
Ruch domaga się powtórki meczu.
- Z regulaminowego punktu widzenia to absurd. Niech się domaga, nic nie wskóra. Co do zasad fair play, prezesi mogli spotkać się po meczu i ustalić: robimy powtórkę! To jest decyzja organu zarządzającego ligą, czyli Ekstraklasy. Nam nic do tego, przepisy są w tym temacie jasne. Co jeśli sędzia nie odgwiżdże w 90. minucie ewidentnego karnego? Też będziemy powtarzać mecz?
(...)
Musiał poniesie konsekwencje?
- Niby dlaczego? Nie, to bardzo dobry arbiter. Mało tego. Wie pan, jaki mecz będzie sędziował w ostatniej kolejce? Wisła - Bruk-Bet Termalica.
Przecież jest z Krakowa, a jego ojciec mocno związany z "Białą Gwiazdą".
- I co z tego? Mam dość robienia z sędziów idiotów! Myśli pan, że taki Musiał przekreśliłby sobie karierę gwiżdżąc dla Wisły, nawet gdyby był jej kibicem? Czasy się ludziom pomyliły. Mam zamiar złamać to bezsensowne sędziowskie tabu, że arbiter z tego samego miasta niby faworyzuje daną drużynę. Chcę normalności, więc kończmy z tymi sędziowskimi bredniami. To profesjonaliści. Są bezstronni, poza klubowymi podziałami i ja to udowodnię: czy się to komuś podoba czy nie.
Musiałowi w Gdyni pomógłby VAR.
- Dlatego intensywnie nad tym pracujemy. Nasi ludzie są teraz w Zurychu, gdzie zdobywają kolejną wiedzę na ten temat. Gol Siemaszki to sytuacja zero-jedynkowa. Takie ma rozstrzygać właśnie VAR. Jednocześnie przestrzegam: nie róbmy z tego urządzenia, które poprawi jakość naszej piłki. VAR nie będzie też recenzentem pracy sędziego. Ma za zadanie pomóc w sytuacjach, w których bezsprzecznie się pomylił, a nie wprowadzać dodatkową polemikę. Nikt nie będzie siedział przed monitorem i dyskutował, czy jeden piłkarz wystarczająco mocno zahaczył drugiego, aby podyktować karnego. To wciąż wyłącznie kompetencja głównego arbitra. VAR to naprawdę nie jest najważniejszy problem naszej piłki, naszej ligi.
(...)
źródło:
Przegląd Sportowy