- Dziś wszyscy mówimy o Lewandowskim czy Kamilu Gliku, który awansował ze swoją drużyną do półfinału Ligi Mistrzów, a przecież Warzycha też grał w półfinale Champions League. Mało tego, on był liderem tamtej drużyny - podkreśla
Rafał Grodzicki.
Zapraszamy do przeczytania fragmentów wywiadu z kapitanem Ruchu, który ukazał się na oficjalnej stronie klubu.
Gdy rozpoczynaliśmy projekt "14 Powodów Do Dumy" i na stadionie pojawiły się banery z podobiznami legendarnych piłkarzy, przepytywałeś młodszych zawodników, czy wiedzą kim jest np. Krzysztof Warzycha. Dziś ten sam Krzysztof Warzycha wchodzi do waszej szatni, jest waszym trenerem. Zrobiło to na was wrażenie?
Rafał Grodzicki: - Gdy za pierwszym razem przychodziłem do Ruchu, to dla zawodników z mojego pokolenia, którzy nie wychowali się na Śląsku, Ruch to przede wszystkim Krzysztof Warzycha. W tamtych czasach to był taki piłkarz, jak być może dzisiaj Robert Lewandowski. Teraz żyjemy w dobie internetu, mediów społecznościowych i Robert jest śledzony na każdym kroku. Krzysztof Warzycha był postacią bardzo znaną w całej Europie, ale nie było tego nośnika internetowego. Można było jedynie poczytać o nim w gazetach. Myślę, że jeśli ktoś zagrał w Panathinaikosie ponad 500 spotkań i strzelił prawie 300 goli, to jest niesamowitą personą w europejskiej piłce. Dodam jeszcze, że dziś wszyscy mówimy o Lewandowskim czy Kamilu Gliku, który awansował ze swoją drużyną do półfinału Ligi Mistrzów, a przecież Warzycha też grał w półfinale Champions League. Mało tego, on był liderem tamtej drużyny. Także dzięki niemu ten Panathinaikos stopniowo wspinał się po tych szczeblach. Dla mnie na pewno jest niesamowitą postacią, a mamy takie czasy, że do połowy szatni, przypuszczam, nie dociera to z kim mają do czynienia.
(...)
Czy wraz z Łukaszem Surmą będziecie jakoś ściślej współpracować z trenerem, czy może tym łącznikiem ma być Wojciech Grzyb?
- Padły takie słowa, że trener chciałby mieć bardzo dobry kontakt z drużyną i najlepiej byłoby przez tych bardziej doświadczonych zawodników. Myślę jednak, że już na pierwszych zajęciach trener pokazał, że drzwi do niego są otwarte dla każdego. Chce współpracować ze wszystkimi, być szczerym i traktować po ludzku. Jeśli ktoś ma problem i chce porozmawiać z trenerem, to on jest otwarty, można do niego przyjść. Na tym to polega.
Najświeższy dowód na twoje słowa pochodzi z wtorku, gdy po treningu trener Warzycha długo rozmawiał z młodym Kamilem Słomą.
- To przykład na to, że trener chce przede wszystkim poznać drużynę. Z całym szacunkiem, ostatnie lata spędził w Grecji i czym innym jest oglądać mecze w telewizji, a czym innym być tu na miejscu w zespole. Potrzebna czasu, by prześledzić każdego zawodnika, wiedzieć o nim wszystko. Trener każdego z nas będzie chciał poznać, z każdym będzie chciał porozmawiać, ale na razie spędził w klubie tylko 4 dni. Zaczyna poznawać drużynę od tych mniej doświadczonych zawodników, bo prawda jest taka, że każdy z nas będzie potrzebny.
Zaskoczyła cię nominacja Wojciecha Grzyba?
- Byłem z nim cały czas w kontakcie i wiedziałem, że może to się tak potoczyć. Do tej pory, gdy Wojtek tylko był na naszych meczach, zapraszałem go do szatni, mieliśmy kontakt, rozmawiamy. Nie byłem więc zaskoczony, byłem jednym z pierwszych, którzy o tym wiedzieli. Ja byłem za tym, żeby był tu ktoś taki jak Wojtek, osoba stąd, utożsamiana z klubem, która odda za ten klub wszystko co może, całe serce. Myślę, że może bardzo dużo pomóc trenerowi Warzysze.
(...)
A jakie są twoje wrażenia z pierwszych treningów pod wodzą nowego sztabu?
- Muszę się odnieść do trenera Fornalika. Przyjęliśmy jego decyzję na klatę, trzeba ją uszanować. Powiem szczerze, że jestem trochę rozdarty, bo temu trenerowi dużo zawdzięczam, wiele z nim przeżyłem, ale przychodzą takie momenty, że musi nastąpić jakaś zmiana. Myślę, że u trenera Fornalika było dużo dobrych rzeczy i o nich głównie musimy pamiętać. Mając za sobą dopiero cztery jednostki treningowe z Krzysztofem Warzychą, mogę powiedzieć, że trener chce mieć wszystko poukładane od A do Z. Przychodzimy na zajęcia i mamy skupić się tylko na tym, aby dobrze się rozgrzać, wejść w trening skoncentrowanym, zrobić to, co do nas należy i tyle. Młodzi zawodnicy nie muszą zajmować się sprzętem. Przedwczoraj byłem niesamowicie zaskoczony tym, jak młodzi chłopcy chcieli posprzątać sprzęt po treningu. Giorgos kategorycznie im tego zabronił, kazał iść do szatni, mówił, że to jego robota, a piłkarze mają się skupić teraz na odnowie, odpoczynku i regeneracji. Drugim plusem jest sam Giorgos, który powoduje, że od samego początku jesteśmy skoncentrowani i zmotywowani. Czujemy, że z tyłu on czuwa nad nami i mobilizuje nas do jeszcze cięższej pracy. Potrafi krzyknąć, poklepać, zmobilizować. Tego drużynie brakowało. W rundzie finałowej te cechy mogą być kluczowe. Na treningu widać, jak każdy chce pracować i pokazać się z jak najlepszej strony.
źródło: Ruch Chorzów