Waldemar Fornalik wykonywał dla Ruchu tak wielką pracę, że dziś pytanie o przyszłość bez niego jest na pewno jak najbardziej zasadne. Był niczym polisa ubezpieczeniowa, co Dariusz Smagorowicz niejednokrotnie podkreślał. Raczej nie ma przesady w twierdzeniu, że były właściciel kurczowo się go trzymał. To bez dwóch zdań dawało komfort Fornalikowi. Trud jego pracy doceniało piłkarskie środowisko, zaś dla nas stał się kimś więcej niż trenerem.
Nie może dziwić
46% głosów, oddanych w naszej sondzie, które zwiastują mniej lub bardziej rychłą katastrofę klubu. Te głosy poniekąd wyrażają nasze kibicowskie nastroje po tak nagłym zwrocie. Są też tacy, których taka perspektywa bardzo by ucieszyła i ich udział w głosowaniu pewnie o kilka procent podniósł wynik w omawianej rubryce. Nie da się ukryć, że dokonana zmiana nie napawa nas optymizmem.
O tym, że podejmujemy ostatnio trudne tematy świadczy
21% głosów oddanych przez Niebieskich sympatyków, którzy nie potrafili wyrazić opinii ani na TAK, ani na NIE. Trzeba przyznać, że faktycznie nie takie to łatwe. Oczywiście, że istnieje Ruch bez braci Fornalików. Istniał w końcu wcześniej.
33% kibiców wierzy nawet, że gorzej nie będzie, a już na pewno klub się nie zawali.
Wolelibyśmy oczywiście uniknąć czarnego scenariusza, ale łatwe to nie będzie. Nowy sztab może zaproponować wywołanie tak zwanego efektu nowej miotły. Możemy mówić o mobilizacji, nastawieniu, ale bez doświadczenia Waldemara Fornalika będzie nam bardzo trudno. Czy się z jego decyzjami zgadzaliśmy czy nie, to Ruch odpalał w trudnych momentach, a nawet wprawiał w osłupienie.
Dla wielu kibiców drzazgą w wizerunku tkwi moment, w którym opuścił Niebieski okręt. Nie mamy jednak prawa dziś ferować osądów, choć odejście w takim momencie jeszcze długo będzie wzbudzało emocje. Szybkość powołania nowego sztabu oraz przewijająca się od dłuższego czasu postać Krzysztofa Warzychy pozwalają utwierdzać się w przekonaniu, że przypadku w tym wszystkim nie było. Fornalik choć wydał krótkie oświadczenie, to w późniejszym momencie postanowił już tematu nie kontynuować. Zapowiedział, że w swoim czasie ustosunkuje się do sytuacji i skomentuje słowa zarządu.
Fajnie jest mieć swojego "Kinga" i wierzyć, że tu jeszcze zawita. Jeżeli ma tworzyć epokę, to koniecznie taką zwieńczoną mistrzowskim tytułem, będącym swego rodzaju koronacją. Przed tym musimy zmierzyć się z obecnymi realiami i choć niezwykle trudnymi, to nadal z tlącą się nadzieją.
Marco FC K-ce
[email protected]