- Waldemar Fornalik zostawił tu kawał swojego życia i wiele pięknych wspomnień. Szanuję jego decyzję, choć moment na rozstanie może nie był najlepszy - mówi Prezes Janusz Paterman.
W poniedziałek doszło do ważnych zmian w sztabie szkoleniowym Niebieskich. Waldemara Fornalika zastąpił Krzysztof Warzycha, który będzie współpracował m.in. z Wojciechem Grzybem i Grekiem Giorgiosem Papalamprou. O kulisach odejścia braci Fornalików i Marka Wleciałowskiego opowiedział szef klubu z ul. Cichej 6.
- Z trenerem Fornalikiem rozmawiałem wielokrotnie. Dwa razy spotkałem się z nim w sprawie przedłużenia umowy na kolejne lata, ale szkoleniowiec za każdym razem powtarzał, że trzeba się skupić na grze i to nie czas na dyskusję o kontrakcie. Przyznawałem mu rację - zdradza Paterman. - Rozmawiałem z nim również o całej sytuacji. Trener przyszedł do mnie i powiedział, że ma wątpliwości, czy uda mu się jeszcze wskrzesić tę szatnię. Mówił, że chciałby zrezygnować. Powiedziałem: OK, nie ma sprawy, dajmy sobie parę dni, nie róbmy niczego pochopnie i zastanówmy się wspólnie nad tym. Najwyżej po meczu z Lechem podejmiemy taką decyzję i oznajmimy to mediom oraz niebieskiej społeczności. Stało się trochę inaczej - przyznaje.
Fornalik ogłosił swoją decyzję w czwartek, na kilkanaście godzin przed wyjazdem drużyny do Poznania. Szkoleniowiec przysłał do naszej redakcji
oświadczenie, w którym napisał m.in. "Niestety, wydarzenia ostatnich miesięcy - w tym szczególnie ostatnich dni - sprawiły, że nie czułem się już wyłącznie odpowiedzialny za osiągane wyniki. Jest to sytuacja, której nie mogłem zaakceptować".
- Myślę, że w najbliższych dniach rozwiążemy umowę za porozumieniem stron. Taką formę zaproponował sztab szkoleniowy, poza Ryszardem Kołodziejczykiem, który od razu zadeklarował, że chce brać czynny udział w walce o jak najlepszą lokatę Ruchu Chorzów w siedmiu kolejnych meczach. Pozostali członkowie sztabu zrezygnowali i jesteśmy w trakcie dogadywania porozumienia - informuje Janusz Paterman.
Ostatnia przygoda "Waldka Kinga" z Niebieskimi trwała 2 i pół roku. -Waldemar Fornalik zostawił tu kawał swojego życia i wiele pięknych wspomnień. Szanuję jego decyzję, choć moment na rozstanie może nie był najlepszy. Gdyby nie wola szybkiego ratowania klubu przez Krzysztofa Warzychę i jego ludzi, mielibyśmy duży problem. Do pierwszego meczu w fazie finałowej nie zostało wiele dni, a nie jest łatwą sprawą wziąć kogoś z ulicy, nawet jeżeli nazywałby się Jose Mourinho. Najlepszą opcją jest ktoś, kto zna struktury klubu, jego problemy i może w to wszystko wejść "z buta". Wierzę w tych ludzi i myślę, że mamy wspólny cel - zaznacza szef Ruchu.
źródło: Niebiescy.pl