- Proponuję miastu układ partnerski. Jedyną szansą na wyjście z sytuacji jest zapłacenie 15-16 milionów złotych. To pozwoliłoby klubowi na normalne funkcjonowanie. Jeżeli Ruch zostanie teraz zdegradowany, to nie sądzę, że uda nam się to jeszcze raz dźwignąć - powiedział Janusz Paterman.
Śląski biznesmen przejął klub z Cichej na początku marca. Po sprawdzeniu dokumentów okazało się, że zadłużenie Ruchu wynosi 36 milionów złotych, z czego 21 mln zł to dług wewnętrzny. - Po niespełna dwóch miesiącach mamy pełny obraz naszej sytuacji. Na pokładzie zostało miasto, Michał Dubiel i Janusz Paterman. Dzisiaj nie możemy liczyć na 30-procentowego udziałowca w osobie pana Kurczyka - wskazał prezes Ruchu.
» Zobacz zdjęcia z posiedzenia komisji
Paterman spotkał się z radnymi miasta i wiceprezydentem Marcinem Michalikiem podczas czwartkowego posiedzenia Komisji Kultury i Sportu. Szef klubu wygłosił długą przemowę oraz odpowiedział na wszystkie zadane pytania. - Przekazywanie 1 czy 2 milionów złotych nie ma sensu, bo to nie uzdrowi Ruchu. Jeśli nie dosypiemy czystej gotówki, to tego klubu nie uratujemy - zaznaczył.
Prezes klubu zadeklarował wkład finansowy w wysokości 8 milionów złotych, pod warunkiem, że miasto przekaże teraz klubowi 3 mln zł oraz 5 mln zł z przyszłorocznego budżetu.
Ze strony radnych nie padły żadne konkretne deklaracje, jednak pojawiły się już pozytywne głosy. - Będę namawiał radnych do wsparcia Ruchu - powiedział Marek Kopel.
Prezentujemy rozmowę z Prezesem Januszem Patermanem, którą przeprowadziliśmy tuż po zakończeniu posiedzenia Komisji Kultury i Sportu.
Jakie są pana odczucia po dyskusji z radnymi?
Janusz Paterman: - Pozytywne, ponieważ radni być może dopiero po raz pierwszy usłyszeli, jak to faktycznie wygląda. Mają prawo pytać i mieć wątpliwości po tym wszystkim, co się w ostatnim okresie wydarzyło. Trudno mieć do nich żal, że czegoś nie rozumieją. Żeby ludzie nie mieli wątpliwości, trzeba im przedłożyć dokument i fakty. A fakty są dzisiaj takie, że mamy dziurę.
Dziurę, która nie jest łatwa do załatania.
- Wszedłem do Ruchu w marcu i zastałem 0 na koncie. Okazało się też, że wszystkie wpływy do klubu są zajęte do sierpnia. Co mam zrobić, jak mam blokadę na kontach i sytuację praktycznie bez wyjścia? Sięgam po pieniądze moje oraz mojego przyjaciela i tak de facto nie chcę zostać z tym problemem sam. Chcę zbudować na nowo Ruch Chorzów i uda mi się to, jestem o tym przekonany. Ale muszę jeszcze przekonać pozostałych, abym nie był sam.
W jaki sposób chce pan pokazać miastu czy sponsorom, że warto pomóc Ruchowi?
- Chodzi mi o to, aby być transparentnym, przekonywać ludzi i pokazywać to, co robimy. W ciągu dosłownie półtora miesiąca pracy zaoszczędziliśmy 125 tysięcy złotych miesięcznie. Ścięliśmy koszta - to były niepotrzebnie wydawane pieniądze. 1,6 miliona złotych rocznie! A dopiero tę drogę rozpoczęliśmy. O tym musimy mówić. Ja nie krytykuję poprzedników, ale mam własną wizję budowania tego klubu. Mam własny pomysł na to, jak ten klub wyleczyć z tego, co jest obecnie. Chcę wprowadzić Ruch w zupełnie inne rozdanie. Zadeklarowałem to, pod tym się podpisuję i dlatego położyłem swój własny majątek na szalę tego, czy mi się uda czy nie. Nie zakładam jednak tej opcji. Musi się udać, bo ten klub znowu musi być wielki.
Podczas posiedzenia Komisji Kultury i Sportu nie usłyszeliśmy deklaracji ze strony radnych. Czy ma to wpływ na pana plany związane z wykupieniem kolejnych akcji Ruchu?
- Wstrzymam się do 27 kwietnia, kiedy jest posiedzenie rady miasta i zobaczę, czy jestem sam, czy też wesprą mnie ludzie, na których bardzo mi zależy. Miasto pożyczyło pieniądze klubowi i - mimo tego, że ja ich nie brałem - czuję się odpowiedzialny za to, aby te pieniądze wróciły. Dlatego proponuję zupełnie inne rozdanie. Nie chcę kolejnej pożyczki, tylko proponuję biznes z miastem. Chcę zrobić coś, co pozwoli klubowi oddać pieniądze, które pożyczyliśmy, a także wprowadzić Ruch na zupełnie inne tory.
W czwartek przedstawiciele klubu spotkali się w Warszawie z Komisją Licencyjną PZPN-u. Czy może pan zdradzić, jak wygląda sprawa licencji dla Ruchu?
- Nie chciałbym się do tego szerzej odnosić. Licencja rzeczywiście jest blisko, jest duża wola i przychylność komisji. Parametry, które przedstawiliśmy, są rzetelne. Komisja być może po raz pierwszy zobaczyła, jak faktycznie jest. Pokazaliśmy całą prawdę, ale też atuty w postaci twardych pieniędzy, które posiadamy. Tylko nie chcemy zostać sami z tym wszystkim. Deklarujemy, że zapłacimy, ale w momencie, kiedy nie pozostaniemy sami na tym okręcie. Mogę powiedzieć, że wiosłujemy, tylko w jakim kierunku?
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)
Posiedzenie Komisji Kultury i Sportu z udziałem Janusza Patermana
(12 zdjęć, autor: T. Stefanik -
www.stef-foto.pl)
źródło: Niebiescy.pl