Ruch Chorzów cieszył się w ubiegłym roku ze sprzedaży Mariusza Stępińskiego, ale ten transfer może się jeszcze odbić Niebieskim męczącą czkawką - pisze "Gazeta Wyborcza Katowice".
Stępiński trafił na Cichą latem 2015 roku. Ruch ściągnął utalentowanego napastnika z niemieckiej Norymbergi i według nieoficjalnych informacji zapłacił za to 200 tysięcy euro. Piłkarz niemal z miejsca okazał się świetną inwestycją. Sezon 2015/16 zakończył z 15 bramkami na koncie i był najskuteczniejszym Polakiem w rozgrywkach Ekstraklasy. Formę snajpera docenił selekcjoner Adam Nawałka, który powołał go na Euro do Francji.
Do piłkarza ustawiła się wtedy kolejka klubów, które chciały go wykupić z Ruchu. Stępińskiego w przeciągu kilku miesięcy wiązało się z Dynamem Moskwa, Rubinem Kazań, AEK Ateny, Hellas Verona, klubami z Niemiec, Anglii. Generalnie interesowało się nim pół Europy, a na dokładkę jeszcze Legia i Lech.
Ostatecznie latem minionego roku Stępiński zdecydował się na przeprowadzkę do francuskiego FC Nantes. Ruch pozyskując Stępińskiego z Norymbergi zgodził się na zapis, który gwarantował Niemcom zysk w przypadku kolejnego transferu. W mediach pojawiały się informacje, że to około 40 procent wynegocjowanej sumy.
Przy założeniu, że Francuzi zapłacili za Stępińskiego 1,5 miliona euro, oznacza to, że Niemcom trzeba było oddać prawie 2,5 miliona złotych. Z informacji "Gazety Wyborczej" wynika jednak, że Niebiescy tego nie zrobili, a Niemcy naliczają chorzowianom jeszcze odsetki...
źródło:
Gazeta Wyborcza Katowice