- Przyjeżdża do nas lider, silna drużyna, która nieprzypadkowo jest na pierwszym miejscu i od dłuższego czasu się na nim utrzymuje. To świadczy o tym, że jest to mocny zespół, który ma szeroką kadrę. Wypadło dwóch zawodników istotnych dla tej drużyny, lecz to nie świadczy o tym, że będzie ona słabsza w sobotę. Lechia straciła trochę sił w Poznaniu, ale wejdą nowi ludzie, wypoczęci, którzy będą chcieli się pokazać. Uważam, że jesteśmy w dobrym miejscu i momencie, drużyna jest skonsolidowana i widzę, jak każdy chce pracować i się doskonalić. Zapowiada się bardzo ciekawy mecz i jestem przekonany, że zagramy o pełną pulę. Boisko pokaże, jaki będzie wynik. Tanio skóry jednak nie sprzedamy i będziemy chcieli sprawić niespodziankę - powiedział trener Ruchu Waldemar Fornalik, który wziął dzisiaj udział w konferencji prasowej poświęconej spotkaniu z Lechią Gdańsk.
Wiadomo, że z Lechią nie będą mogli zagrać Adam Pazio i Milen Gamakow. Czy trener będzie mógł skorzystać z usług Miłosza Przybeckiego oraz Patryka Lipskiego?
Waldemar Fornalik: - Decyzja zapadnie jutro. W przypadku jednego z nich idzie to w bardzo dobrym kierunku. Mam taką cichą nadzieję, że obydwaj będą do dyspozycji, ale kluczowy będzie jutrzejszy dzień. Dzisiaj obaj trenowali, jeden z drużyną, a drugi indywidualnie. Nie chcę dzisiaj udzielać odpowiedzi, bo wiele się może wydarzyć.
Lech Poznań pokazał, że można pokonać Lechię Gdańsk, jednak używał ciosów poniżej pasa, prowokacji i innych tego typu zagrań. To dla Niebieskich wskazówka?
- Jeżeli mówimy o grze poniżej pasa, to nie jest to wskazówka. Lech ma w tej chwili mocną drużynę, jest skonsolidowany i prezentuje bardzo dobrą formę. Jego wyniki pokazują, że jest najlepszym zespołem w tej rundzie. Lechia trafiła na bardzo mocną i dobrze dysponowaną drużynę.
Drużyna Ruchu skupia się głównie na grze defensywnej, jednak w meczach u siebie może być zmuszona do tego, aby mocniej zaatakować. Niebiescy są na to gotowi?
- Na naszą grę patrzymy przez pryzmat gry w Warszawie i fragmentów meczu ze Śląskiem. Jednak gdybyśmy prześledzili spotkanie z Termalicą, to niekoniecznie mieliśmy mniej akcji ofensywnych niż rywale. Termalica miała więcej klarownych okazji, ale to nie jest tak, że my tylko poświęcamy uwagę defensywie. Są takie fazy, w których od tego nie odejdziemy. Najlepsze drużyny na świecie muszą umieć się bronić i to też jest jeden z elementów gry. Jeżeli przyjeżdża zespół o określonym potencjale ofensywnym to trudno, abyśmy wyszli z szabelką i wojowali z nim. Nie wykluczamy jednak, że będą fazy, w których to my będziemy chcieli prowadzić grę.
Lechia zagra bez Peszki i Kuświka. To z pewnością osłabienie, jednak ten zespół ma również duże rezerwy.
- Nic dodać, nic ująć. Dzisiaj trudno wyrokować, kto ich zastąpi. Lechia ma jednak zawodników, którzy są w stanie wejść na boisko i jakość tej drużyny niekoniecznie musi ucierpieć.
Gdańscy działacze zastrzegli w umowie wypożyczenia, że Milen Gamakow nie będzie mógł wystąpić w spotkaniu z Lechią. Jak pan postrzega takie decyzje?
- Drużyny różnie praktykują, bo na przykład z Legią nie mieliśmy tego problemu. Słyszałem, że ktoś z ludzi zarządzających Legią powiedział: "jeżeli mielibyśmy zdobyć mistrzostwo Polski i w meczu z nami wykluczyć naszego zawodnika, to nie chcę takiego mistrzostwa". Różnie się jednak praktykuje i ja tego, broń Boże, nie neguję. Życie pisze różne scenariusze. Jeżeli ktoś tak sobie zażyczył, a transakcja jest korzystna dla obu stron, to trzeba to uszanować.
Niebiescy w ostatnich trzech spotkaniach zdobyli siedem punktów. Jakie są przyczyny tego, że zespół zaczął lepiej grać i punktować?
- Ja będę się upierał i dołączę do tego jeszcze mecz z Wisłą Kraków, ostatni rozegrany w 2016 roku. Czyli dziesięć punktów w pięciu meczach. To był moment, gdzie mogliśmy skorzystać praktycznie ze wszystkich zawodników, którzy wcześniej dochodzili, budowali formę, leczyli kontuzje. Teraz w okresie przygotowawczym również mieliśmy wszystkich piłkarzy, a wtedy było trochę bałaganu - w takim sensie, że zawodnicy późno do nas dołączali, jedni byli zdrowi, inny łapali kontuzje. Pamiętamy, gdy rozsypała nam się obrona i na mecz z Zagłębiem Lubin mieliśmy trzech nominalnych obrońców. Od tego momentu było widać, że ta drużyna jest w stanie grać i punktować. Nie zapeszajmy, ale na tę chwilę wygląda to bardzo optymistyczne, jednak jak zwykle boisko będzie to weryfikowało.
Aktualnie ma pan kłopoty bogactwa w obronie, bo za czerwoną kartkę pauzuje jedynie Adam Pazio.
- Oby takich kłopotów było więcej. Chciałbym mieć również w linii pomocy takie problemy. W ostatnim meczu Paweł Oleksy wszedł na boisko i zagrał na lewej pomocy, zaś w Warszawie na tej pozycji wystąpił Adam Pazio. Będziemy więc szukać rozwiązań w ramach tej kadry, aby wykorzystać potencjał ludzki, którym dysponujemy. Uważam, że ten potencjał jest w stanie zapewnić utrzymanie Ruchowi.
Zimą zespół został osłabiony, a mimo to wszystko idzie ku lepszemu. Jest pan zaskoczony wynikami drużyny?
- Nie jestem zaskoczony, ja zawsze z dużym optymizmem podchodzę do tego, co robię. Wierzę w ludzi, z którymi pracuję. To są młodzi ludzie, którzy z każdym tygodniem i miesiącem stają się lepszymi zawodnikami. Wykonywana praca wcześniej czy później musi procentować. U jednych widać to wcześniej, a u innych ten proces jest trochę dłuższy. Chciałbym jednak, aby zawodników w kadrze było więcej. Nie ukrywam, że chcieliśmy pozyskać dwóch, trzech piłkarzy, ale to nam się nie udało. Nie możemy z tego powodu biadolić, czy spuszczać głów. Robimy swoje i w każdym meczu będziemy walczyć o punkty.
Kadra jest dość wąska i każda strata piłkarza może się odbić na jakości.
- Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego bardzo mnie martwią kontuzje i urazy. Każdy ubytek zawodnika ogranicza nam pole manewru.
Notował: Neo (Niebiescy.pl)