Długo się zbierałem do pisania tegoż felietonu. Najpierw zostałem poproszony o podzielenie się uwagami po meczu z Cracovią, ale uznałem, że nie bardzo jest o czym pisać... Natomiast po meczu z Legią poczekałem na decyzje, które podejmie Komisja Ligi Ekstraklasy. Niestety muszę przyznać, że nie za bardzo rozumiem zachowanie tych kibiców, którzy odpalili race w trakcie jakże pięknego meczu w Warszawie. Po pierwsze; nie od dziś wiadomo, że race są niedozwolone i będą kary. W momencie, w którym naszym piłkarzom naprawdę potrzebna jest pomoc "dwunastego" zawodnika, sami robimy taki klops, że dwa kolejne mecze odbędą się bez udziału "Niebieskiej Szarańczy".
Po drugie - czy naprawdę trzeba było odpalać te nieszczęsne race w momencie, kiedy do końca meczu pozostało jeszcze kilkanaście minut? Kilkanaście minut, w których jeszcze mogło się wszystko zdarzyć? Z tego co mi wiadomo, to piłkarzom kiedy "idzie" nie powinno się przeszkadzać! To właśnie Legioniści wykorzystali fakt przerwy w meczu na to, aby się zmobilizować i strzelić gola, a niewiele brakowało, że zdobyliby następnego. A kto wie co by było, gdyby na minutę przed końcem na tablicy widniałby wynik 3:2? Ja rozumiem, że emocje poniosły, ale na Boga pomyślcie czasami trochę...
Skoro Komisja Ligi tak ochoczo karze wszystkie nieprawidłowości występujące na trybunach, ja rozumiem, że kibice Cracovii zostali ukarani za złe zachowanie w meczu z Pogonią, ale dlaczego każe się ściągać na Cichej transparent "Oberschlesien", który przecież nikogo ani niczego nie obraża, a w sektorze fanów Cracovii wisiał sobie przez cały mecz transparent "Jude Gang" z przekreślonym herbem Wisły? Równi i równiejsi?
Kolejna sprawa, tym razem bardziej przyjemna dla wszystkich. Dawno nie widziałem tak mądrze grających Niebieskich! Koncentracja, determinacja i konsekwencja to były te trzy rzeczy, które pozwoliły wywieźć trzy punkty z Łazienkowskiej. Kiedy czytałem wypowiedzi naszych ulubieńców, że od pierwszego meczu właśnie taki Ruch będziemy oglądać nie miałem powodu, żeby nie wierzyć w to co mówili w wywiadach. Niestety w meczu z Cracovią nie zostało z tych słów nic! Ot, po prostu taki sobie mecz, gdyby grały ze sobą dwa zespoły, którym nie grozi ani awans, ani spadek. Niestety realia są inne. Najbliższe piętnaście spotkań będzie trzeba zagrać tak jak w Warszawie, a wtedy o utrzymanie będziemy spokojni. No bo skoro wygraliśmy z mistrzem Polski, uczestnikiem Champions Leaque i Ligi Europejskiej, no to kogo mamy się bać? Tak więc, już od najbliższego poniedziałku: koncentracja, skupienie i chłodne głowy, zarówno na boisku, jak i poza nim! Wszyscy gramy do jednej bramki. Pamiętajmy o tym, a wtedy w maju będzie czas na świętowanie z racami i czymkolwiek. I nikt nie będzie miał nam, Niebieskiej Rodzinie nic do zarzucenia.
Z Niebieskim pozdrowieniem,
Bogdan Kalus