Do Chorzowa od lat przyjeżdża wielu młodych zawodników z różnych części kraju, którzy chcą grać i trenować z "eRką" na piersi. Skoczów, Wisła, Żory, Bielsko-Biała, Warszawa, Jastrzębie, Olkusz, Krosno, a nawet daleka Irlandia. Miejscowości wiele, ale kierunek jeden: Akademia Ruchu oraz UKS Ruch Chorzów. Redakcja strony internetowej Akademii sprawdziła, jak wygląda życie kandydatów na graczy Niebieskich, oczywiście poza szkołą i licznymi zajęciami piłkarskimi.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że między chłopakami panuje duża więź. Wszyscy zgodnie twierdzą, że na samym początku, w pierwszych tygodniach poza domem rodzinnym przychodziły cięższe chwile, pojawiała się tęsknota. Brakowało starych kumpli, otoczenia, w którym się wychowało, znanych miejsc i najbliższych. Wszyscy podkreślają jednak, że panująca atmosfera bardzo im pomogła i teraz, po czasie, jest już o wiele łatwiej. A kiedy pojawia się ktoś nowy, nie zapominają, że i sami kiedyś "nowymi" byli. Wszyscy przecież "jadą na tym samym wózku".
Oczywiście, jak to bywa w grupach, zdarzają się spięcia i kłótnie. Na przykład wtedy, kiedy zniknął talerz obrotowy z mikrofalówki albo modem internetowy leżał w złym miejscu i sygnał nie dla wszystkich był równie mocny. Ciekawie bywa też wtedy, gdy zakład o rozbicie jajek na głowie okaże się niezbyt przyjemnym żartem...
W tak młodym wieku tego typu zachowania chyba nikogo nie dziwią i wydają się być nawet oczywistością - wiadomo, w granicach zdrowego rozsądku. Wszystko jednak przesłania to, co najważniejsze - piłka nożna. Chłopcy mają świadomość, że muszą dbać o siebie. I to w każdym aspekcie - dobrego odżywiania, utrzymywania porządku i czystości, nauki. Dlatego też sami przygotowują sobie posiłki, piorą, prasują, wynoszą śmieci, myją podłogi, czyszczą obuwie sportowe, rękawice bramkarskie. I nawet jeśli chcieliby przymknąć oko na naukę, bo i tak się przecież zdarza, mają nad sobą czujnych trenerów i nauczycieli, którzy szybko sprowadzają ich na właściwą drogę.
A kiedy już obowiązki zostają wykonane i przychodzą wieczory, szczególnie te długie zimowe - idą poćwiczyć salkę, oglądają telewizję, grają w PlayStation, czytają i przeglądają internet oraz portale społecznościowe. Oczywiście wychodzą też na miasto, spotkać się ze znajomymi, czy zrobić zakupy - godziny wyjścia i powrotu muszą być jednak skrzętnie odnotowywane.
Młodzi zawodnicy uczą się życia w grupie, relacji międzyludzkich, radzenia sobie ze stresem, rozwiązywania problemów. Wszystkiego tego, czego z czasem nauczy się każdy młody człowiek, a im po prostu przyszło się z tym zmierzyć trochę wcześniej. Jak widać nie mają z tym problemu - hartuje ich to, dodaje sił. Determinacja w dążeniu do celu jest godna podziwu. Nikt z nich przecież nie zapomina, że znalazł się w tym miejscu, aby spełniać marzenia. A my ich realizacji serdecznie życzymy i bardzo dopingujemy, bo są to MaRzenia przez duże "M" i z "wielką, wielką eRką" tuż za nim. Warto!
źródło: Akademia Piłkarska Ruchu Chorzów