Mgła na lotnisku w Balicach spowodowała, że podróż Ruchu Chorzów do Hiszpanii przedłużyła się do 35 godzin. Niebiescy dotarli na miejsce zgrupowania we wtorek popołudniu, a już wieczorem rozegrali sparing z Servette Genewa. Mimo zmęczenia wygrali ze Szwajcarami 2:1 i udanie rozpoczęli obóz przygotowawczy. Dzisiaj o godz. 10:30 chorzowianie wyjdą na pierwszy trening na naturalnej murawie.
- Każdy z nas był zły i niepocieszony po tym, co wydarzyło się w Krakowie. Nikt nie miał jednak wpływu na to, że w Balicach nastała taka mgła, chociaż na tym lotnisku często to się zdarza. Straciliśmy te drugie połączenie i nie było innej możliwości jak nocleg we Frankfurcie - opowiada trener Waldemar Fornalik i dodaje: - Powiem przekornie, gdybyśmy w poniedziałek wieczorem dolecieli jakimiś innymi przesiadkami, mogłoby być większe zmęczenie. Spędziliśmy bowiem noc we Frankfurcie, jak ludzie zameldowaliśmy się w hotelu, zjedliśmy posiłek i mieliśmy czas, żeby odpocząć. Nie dopatruję się tutaj dużej straty. Mogliśmy stracić tylko jeden trening na trawie, ale summa summarum nie będzie tego widać.
Przed chorzowianami dziesięć dni intensywnej pracy, dzięki której mają zapewnić sobie wiosną utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. - Chcemy trenować dwa razy dziennie. W większości będą to zajęcia na boisku, ale nie zabraknie też siłowni, bo to w dalszym ciągu jest okres przygotowawczy. Mamy już niespełna trzy tygodnie do ligi i powoli schodzimy z obciążeń. Akcenty będą przekierowywane przede wszystkim na boisko, taktykę i doskonalenie pewnych elementów - tłumaczy szkoleniowiec Ruchu.
Czternastokrotni mistrzowie Polski zainaugurują rozgrywki ligowe 10 lutego, gdy na Cichą przyjedzie zespół Cracovii.
źródło: Niebiescy.pl
