- Byliśmy bardzo punktualni, plan z naszej strony nie został zaburzony nawet o minutę. Jednak niestety pogoda nie chciała z nami współpracować - mówi Wojciech Zimerman.
Drużyna Ruchu Chorzów utknęła we Frankfurcie, skąd miała polecieć dzisiaj do Walencji. Niebiescy nie zdążyli jednak na samolot, gdyż podróż z Krakowa opóźniła się o pięć godzin. Powodem była gęsta mgła. - Istniało ryzyko, że w ogóle nie wystartujemy z Krakowa, ale pogoda się poprawiła, więc mogliśmy się udać do Frankfurtu. Niestety tutaj napotkaliśmy kolejną przeszkodę. Nie zdążyliśmy na zaplanowany samolot, a w kolejnym nie było na tyle miejsca, więc linie lotnicze chciały nam podzielić drużynę na pół. Jedni mieli lecieć najpierw do Zurychu, a później do Walencji, a drudzy jutro bezpośrednio do Hiszpanii. My jednak postawiliśmy na swoim, że chcemy jechać wszyscy razem. Na szczęście wszystko udało się jakoś poukładać - tłumaczy dyrektor ds. organizacyjno-administracyjnych Ruchu.
źródło: Ruch Chorzów / Niebiescy.pl