Łotysz Eduards Visnakovs jesienią przegrywał rywalizację o miejsce w składzie z Jakubem Arakiem i Jarosławem Niezgodą. Trwający okres przygotowawczy to dla niego szansa, by udowodnić swoją przydatność do zespołu.
W sobotnim sparingu z MFK Karvina zagrał na dwóch pozycjach - w pierwszej połowie jako napastnik, natomiast w drugiej części spotkania jako prawoskrzydłowy. - Żałujemy tej porażki. To był nasz pierwszy mecz w nowym roku, dlatego bardzo chcieliśmy go wygrać i boli nas to, że się nie udało. Jednak trzeba pamiętać, że to dopiero początek okresu przygotowawczego, więc na ten moment musimy skupić się na przygotowaniu fizycznym - mówił po spotkaniu "Wiśnia".
Napastnik Ruchu zaznacza, że gra Niebieskich wcale nie wyglądała źle. - Myślę, że zagraliśmy dobry mecz. Szkoda niewykorzystanych sytuacji, bo było ich trochę. Myślę, że z biegiem czasu będzie coraz lepiej aż dojdziemy do optymalnej formy - dodał.
Chorzowianie dopiero rozpoczęli treningi po urlopach i brakuje im świeżości. Były gracz Widzewa zwrócił uwagę na ten aspekt. - Na początku czuliśmy trochę jakbyśmy mieli ciężkie i związane nogi, ale tak jest zawsze w pierwszym spotkaniu w okresie przygotowawczym. To jest dopiero początek naszej drogi, więc na razie nie ma co wyrokować. Teraz pracujemy nad fizyką, a na obozie zagranicznym będziemy już typowo pracować nad grą i taktyką. Czeka nas coraz więcej spotkań kontrolnych, więc będziemy powoli wprowadzani w ten odpowiedni rytm meczowy. Nie możemy się podpalać tylko musimy spokojnie robić swoje – zakończył Visnakovs.
źródło: Ruch Chorzów