Marcin Kowalczyk zasilił zespół Ruchu w sierpniu, już w trakcie trwającego sezonu. Nie przeszkodziło mu to jednak, by szybko stać się jednym z filarów defensywy. Teraz obrońca Niebieskich cieszy się z powrotu do treningów. Zwłaszcza, że po raz pierwszy przepracuje w Ruchu pełny cykl przygotowawczy.
W poprzednim okienku transferowym dołączył do zespołu stosunkowo późno, wcześniej szukał nowego pracodawcy. - Gdy latem wszyscy byli na obozach, ja pracowałem indywidualnie, dzięki czemu już na początku pobytu w Ruchu byłem w dobrej dyspozycji fizycznej. Na pewno jednak trochę odczuwałem fakt, że okresu przygotowawczego nie przepracowałem z żadną drużyną, ale szybko udało mi się dojść do formy meczowej - twierdzi "Kowal".
Zawodnik w niebieskich barwach zadebiutował jeszcze w sierpniu w meczu Pucharu Polski ze Stomilem Olsztyn. W Lotto Ekstraklasie pierwszy raz wystąpił w 6. kolejce i od tego czasu regularnie pojawiał się w składzie chorzowskiego zespołu. - Każdy nowy zawodnik potrzebuje trochę czasu na poznanie drużyny. Ciężko być na początku od razu w bardzo dobrej formie. Ja akurat nie miałem z tym większego problemu i szybko złapałem rytm meczowy. Z czasem grało mi się coraz lepiej, dlatego szkoda, że runda jesienna się zakończyła, bo czułem, że forma rośnie. Na szczęście przerwa w rozgrywkach jest krótka i mam nadzieję, że wiosną będę w jeszcze lepszej dyspozycji - podkreśla defensor.
Kowalczyk kilka sezonów w swojej karierze spędził w Rosji, grając m.in. w Dynamie Moskwa. Mroźny klimat nie robi więc na nim wrażenia. - Z rosyjskimi drużynami przerwy zimowe spędzaliśmy przygotowując się w ciepłych krajach. Na miejscu trenowaliśmy sporadycznie, dlatego nie doświadczyłem jakichś ekstremalnie trudnych warunków. Wydaje mi się jednak, że nikt z nas nie ma problemu z aurą. Wszyscy są przyzwyczajeni do klimatu jaki panuje w Polsce - kończy "Kowal".
źródło: Ruch Chorzów / Niebiescy.pl